sport

Cios za ciosem na Bułgarskiej. Lech remisuje z Pogonią

2023-04-02 19:48

Dla wielu kibiców to nie mecz Legii z Rakowem, a właśnie starcie Lecha z Pogonią miało być hitem kolejki. Kluby, które rywalizują ze sobą od lat, nie zawiodły i dały 32 tysiącom kibiców zgromadzonych na stadionie przy ul. Bułgarskiej świetnie widowisko. Nie zabrakło jednak kontrowersji.

Stipica daje tlen Pogoni

Mecz pomiędzy Lechem a Pogonią rozpoczął się minutą ciszy dla Andrzeja Mazurkiewicza. Byłego piłkarza Kolejorza, który z klubem związany był przez ponad 60 lat!

Początek spotkania mógł zmrozić krew w żyłach kibiców obu drużyn. Pierwszą doskonałą okazję miał Kamil Grosicki, który wyszedł na „setkę” po dograniu Almqvista. Filip Bednarek nie dał się jednak oszukać i skutecznie zblokował piłkę lecącą pomiędzy jego nogami. Chwilę później odpowiedzieć chciał Michał Skóraś, ale tym razem to bramkarz Pogoni, Dante Stipica, uratował swoją drużynę.

Mecz był agresywny i nie brakowało twardych kontaktów pomiędzy zawodnikami obu drużyn. W 9 minucie boisko musiał opuścić kontuzjowany Almqvist. Z kolei za brzydki faul żółtą kartkę otrzymał Luca Zahović.

Wydawało się, że to Pogoń stwarza sobie więcej sytuacji. Dobre akcje kombinacyjne Wahlqvista, Grosickiego i Zahovica nie znajdowały jednak wykończenia. Jak dobrze wiemy, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i tak było tym razem. W 27 minucie piłka trafiła pod nogi Karlstroma. Szwed nie myślał zbyt długo i potężnym uderzeniem uderzył na bramkę Stipicy. Piłka z początku zatrzęsła słupkiem bramki, a następnie wpadła do siatki.

Kilka minut później mogło być już 2:0 dla Lecha. Michał Skóraś po raz kolejny uderzał na bramkę, a jego strzał ręką zblokował Kostas Triantafylopoulos, przy okazji wpadając w Dante Stipice. Sędzia Raczkowski nie miał wątpliwości i wskazał na 11 metr. Stipica poradził sobie jednak z uderzeniem Ishaka, który nie ewidentnie nie mógł odnaleźć się w tym meczu.

Stipica, który ucierpiał w zderzeniu z Kostasem, musiał opuścić boisko. Była to już druga wymuszona zmiana w zespole Pogoni. Niedługo sam Kostas mógł wylecieć z boiska, po nierozważnym faulu na Ishaku. Sędzia Raczkowski postanowił dać mu jednak jeszcze jedną szansę.

W 8 doliczonej minucie gry ręką piłkę w polu karnym dotknął Radosław Murawski. Mieliśmy już drugi rzut karny w tym meczu. Piłkę na 11 metr ustawił Kamil Grosicki i idealną „Panenką” pokonał Filipa Bednarka. Pierwsza połowa zakończyła się więc remisem, chociaż kwestia czerwonej kartki dla Kostasa na pewno rozzłościła kibiców Kolejorza.

Mecz od bramki do bramki

Druga połowa zaczęła się w naprawdę niezłym tempie. To z początku Lech dyktował warunki. Na skrzydłach solidnie pracowali Velde i Skóraś, a to przekładało się na więcej okazji dla Ishaka. Szwed już w 56 minucie mógł podwyższyć wynik dla Lecha, ale jego strzał wybronił Klebaniuk, który godnie zastąpił Stipice.

W 63 minucie fatalny błąd popełnił Filip Bednarek, który podał piłkę wprost pod nogi Sebastiana Kowlaczyka. Ten dograł do Aleksandra Gorgona, który pewnie wykończył akcję. Pogoń cieszyła się z prowadzenia zaledwie minutę, bo lewą stroną przeszła błyskawiczna akcja Lecha zakończona golem Ishaka, który odkupił nietrafionego karnego.

Przez resztę meczu obie drużyny niby utrzymywały dobre tempo, ale nie stwarzały groźnych sytuacji. Trener Pogoni Jens Gustafsson wprowadził na boisko Mariusza Malca i Danijela Loncara, którzy skutecznie powstrzymywali ataki Lecha. Finalnie mecz zakończył się sprawiedliwym remisem 2:2, biorąc pod uwagę wszelkie kontrowersje po obu stronach. Lech wciąż ma 3 punkty przewagi nad Pogonią i pozostaje na podium Ekstraklasy.