Wczorajszy dzień był dla piłkarzy Lecha niezwykle ciężki. Najpierw spadła na nich wiadomość o śmierci byłego piłkarza i wieloletniego pracownika klubu, a następnie nawałnica bramek ze strony Pogoni Szczecin.
Klub poinformował wczoraj o śmierci byłego piłkarza i wieloletniego pracownika klubu, Eugeniusza Głozińskiego. "Człowiek instytucja" mówili o nim koledzy z pracy. Zawodnicy Lecha wyszli na mecz z czarnymi opaskami, a początek spotkania z Pogonią poprzedziła minuta ciszy. Sam mecz nie był łatwą przeprawą dla Kolejorza.
Już w trzeciej minucie padła samobójcza bramka kapitana zespołu, Thomasa Rogne. Wynik podwyższył Sebastian Kowalczyk, a tuż przed przerwą Kamil Drygas wykorzystał kontrowersyjny rzut karny podyktowany przez sędziego. Gwóźdź do trumny w tym spotkaniu wbił już w końcówce spotkania Tomas Podstawski, podwyższając wynik na 4:0 dla gości.
Nie wychodziło kompletnie nic. Pogoń była zdeterminowana. U nas widać, że głowy były tam gdzie nie powinny. Musimy to przejść, przełknąć. Mamy jeszcze mecz do końca i musimy to wszystko pozbierać i myśleć co dalej
mówił po meczu trener Kolejorza, Dariusz Żuraw. Wynik meczu z Pogonią był największą porażką Lecha przy Bułgarskiej od szesnastu lat.