Przyprawiają o dreszcze i podobno w nich straszy. Nawiedzone miejsca w Wielkopolsce
Fabryka garniturów Sunset Suits w Krzyżanowie
To stosunkowo młody obiekt. Fabryka garniturów w Krzyżanowie nieopodal Śremu powstała w 1987 roku. W kolejnej dekadzie firma Sunset Suits zatrudniała kilkaset osób, a jej ubrania były bardzo modne w całym kraju.
Lata dwutysięczne przyniosły coraz poważniejsze wyzwania, z którymi marka sobie nie poradziła. W końcu w 2011 roku rosnące długi pociągnęły ją na dno, firma zawiesiła działalność. Przez kolejną dekadę opuszczona fabryka popadała w coraz większą ruinę. Na miejscu wciąż można odnaleźć kawałki materiału, nici czy guziki. Co ciekawe, są miejsca, w których odnaleźć można dokumentację związaną z pracownikami czy klientami zakładu.
Firma Sunset Suits wznowiła działalność w 2021 roku, wciąż jednak nie wiadomo, jaki los czeka wielkopolską fabrykę.
Kopalnia soli im. Tadeusza Kościuszki w Wapnie
Początki wydobywania soli w Wapnie datuje się na 1911 rok. To wtedy belgijski koncern Solvay zdecydował się w tym miejscu otworzyć kopalnię. Dlaczego? Bo podczas wydobywania gipsu, natrafiono na wysad solny. W latach międzywojennych kopalnię znacząco rozbudowano, co pozwoliło też zwiększyć wydobycie. Według zachowanych danych w 1931 roku w Wapnie wydobyto aż 100 tysięcy ton soli!
Po zakończeniu II wojny światowej kopalnia stała się własnością państwa. Obiekt zyskał im. Tadeusza Kościuszki i ponownie został rozbudowany. W latach 50. i 60. XX wieku to właśnie kopalnia w Wapnia gwarantowała ponad połowę wydobycia soli kamiennej w Polsce!
Byt kopalni, ale i znacznej części miejscowości, został brutalnie przerwany na początku sierpnia 1977 roku. Doszło wtedy do jednej z największych katastrof w historii polskiego górnictwa. Nagły przybór wód podziemnych doprowadził do zalania poziomu trzeciego kopalni. Przez kolejne tygodnie tworzyły się liczne zapadliska, które objęły też centrum Wapna i tereny stacji kolejowej. Kilkadziesiąt domów uległo zniszczeniu, konieczna była ewakuacja blisko 1500 osób. Niektórzy z nich już nigdy nie powrócili do Wapna, bo nie mieli do czego..
Kopalnia została zamknięta. Obecnie część obiektów jest w prywatnych rękach i zajmują je różne zakłady. Inne jednak wciąż niszczeją. W 2018 roku część znajdujących się na terenie kopalni obiektów - m.in. młyn solny, budynek kruszarki soli i dwie hale magazynów soli - zostało wpisanych do rejestru zabytków.
Zespół dworski de Weiglów w Kopojnie
Historia tego obiektu jest znacznie dłuższa od tych opisywanych wcześniej. Powstanie dworku w Kopojnie datuje się na ok. 1830 rok. Obiekt w stylu późnego klasycyzmu powstał na polecenie i za środki hrabiego Karola Bogumiła de Weigla. W kolejnych latach, gdy dworkiem zarządzał już syn hrabiego, Aleksander, dobudowano do majątku dwa podobne obiekty po obu stronach dworku. Jeden z nich był oficyną dla służby, drugi pełnił rolę spichlerza. Po śmieci Aleksandra de Weigla zespół dworski przeszedł w ręce Zygmunta Taczanowskiego, a następnie - od 1891 roku - należał do żydowskiego rodu Nelkenów. Nelkenowi żyli w Kopojnie do wybuchu II wojny światowej. Po niej, ci którzy uszli z życiem, wyemigrowali do Wielkiej Brytanii, a ich majątek w Wielkopolsce został upaństwowiony.
W 1973 roku zespół dworski w Kopojnie został wpisany do rejestru zabytków. W 2014 roku posiadłość przeszła w ręce poznańskiego biznesmena, jednak ten niedługo później zbankrutował, a obiekt zajął komornik. Od tego czasu dworek niszczeje. Stara oficyna dla służby została już nawet przeznaczona do likwidacji.
Dworek myśliwski w Mojej Woli
Dworek w Mojej Woli został wybudowany w 1852 roku na wzór szkockich zameczków myśliwskich. Moja Wola była wtedy osadą we wsi Sośnie. Obiekt należał do księcia brunszwicko-oleśnickiego - Wilhelma. Książę gościł w nim swoich gości, z dworku miał pięć pokoi gościnnych i m. in. salę bilardową.
Spore zmiany przyniósł temu obiektowi przełom XIX i XX wieku. Dworek był wówczas dwa razy rozbudowywany, pojawiły się m. in. wieża widokowa i trzykondygnacyjne skrzydło. Co interesujące, zewnętrzna elewacja obiektu została wyłożona korą z portugalskiego dębu korkowego. W całej Europie tylko dwa obiekty mogą się pochwalić takim wykończeniem!
W okresie II wojny światowej właścicielką obiektu była Elisabeth Brigitta. Jej mąż, Gisbert von Romberg-Klitzing, część dworku przeznaczył na obóz dla jeńców, był bowiem zagorzałym zwolennikiem Adolfa Hitlera.
Po wojnie dworek myśliwski w Mojej Woli przez kilkanaście miesięcy był siedzibą Ośrodka Doskonalenia Robotników Leśnych, a następnie - do 1975 roku - mieściło się w nim technikum leśne dla dziewcząt. W 1992 roku obiekt przejęła gmina. Przekazała go w ręce prywatnego inwestora. Od tego czasu dworek niszczeje. W mediach społecznościowych podejmowane są akcje społeczników, który mają ratować tę popadającą w ruinę perełkę.
Szpital psychiatryczny w Owińskach
Budynek należał pierwotnie do klasztoru cysterek. W 1838 roku uruchomiono w nim jednak szpital psychiatryczny. Na brak pacjentów lekarze nie narzekali. W latach 50. XIX wieku przebywało tam ponad 200 osób wymagających pomocy. Polacy obiekt przejęli w 1920 roku. Do wybuchu II wojny światowej wciąż mieścił się w nim szpital psychiatryczny.
Okres II wojny światowej to najmroczniejszy czas w dziejach tego miejsca. We listopadzie 1939 1100 pacjentów szpitala padło ofiarą akcji T4, czyli masowego zabijana osób chorych psychicznie przez hitlerowców. Część zginęła w murach lecznicy, innych zastrzelono w lesie pod Obornikami lub zagazowano w Forcie VII. Pacjenci owińskiego szpitala posłużyli Niemcom do przetestowania gazu jako środka masowego mordowania ludzi. Do 1943 roku budynek szpitala przekształcono na siedzibę SS, a następnie mieściła się w nim filia obozu koncentracyjnego Gross-Rosen - Arbeitslager Treskau.
Po wojnie w budynku utworzono zakład wychowawczy, zaś w 1952 roku otwarto tam dom spokojnej starości dla osób z problemami psychicznymi. Na przełomie lat 1993/1994 placówka została zamknięta i od tego czasu budynek pozostaje pusty. Z każdym rokiem niszczeje coraz bardziej. Uchodzi za jedno z najbardziej nawiedzonych miejsc w kraju.
Pałac w Kruszewie
Pałac wybudowano w 1889 roku. Należał do Gideona von Wallenberga-Pachaly'ego, bogatego mężczyzny, członka rodziny wrocławskich bankierów. Kolejnym właścicielem obiektu był hrabia Karol Potulicki, który odkupił pałac w 1899 roku. Po kolejnych 10 latach majątek znów zmienił właściciela. W jego posiadanie wszedł Stefan Goetzendorf-Grabowski. Kosztowało go to ponad milion marek! Goetzendorf-Grabowski okazał się jednak człowiekiem nie do końca uczciwym. Działał jako agent niemieckiej Komisji Kolonizacyjnej i to ona ostatecznie weszła w posiadanie majątku. Po kolejnych dwóch latach, w 1911 roku, właścicielem pałacu został Fritz von Boelwitz (lub Beulwitz), oficer wojsk pruskich.
Kolejne lata wciąż przynosiły kruszewskiej posiadłości znaczące zmiany. Najpierw pałac należał (od 1926 r.) do Władysława Rudnickiego. Ten jednak już trzy lata później sprzedał go Zgromadzeniu oo. Misjonarzy Świętej Rodziny. Od tego czasu do 1935 roku w budynku mieściło się niższe seminarium duchowne, a od 1938 roku nowicjat zakonny. Burzliwe okazały się lata wojenne - pałac pełnił kolejno role obozu przejściowego dla polskich rodzin, szkoły NSDAP i zakładu ginekologicznego dla zamożnych Niemek.
Do 1960 roku mieściły się tam jeszcze m. in. porodówka czy ośrodek zdrowia. W końcu utworzony w tym miejscu szpital pulmonologiczny, który działał do końca istnienia PRL.
Między 1995 a 1998 rokiem obiekt ponownie należał do Zgromadzenia oo. Misjonarzy Świętej Rodziny, potem został sprzedany prywatnemu inwestorowi. Ten chciał w nim uruchomić hotel, jednak pomysł nigdy się nie urzeczywistnił. Pałac jeszcze kilka razy zmieniał właściciela, jednak wciąż pozostaje niezagospodarowany i popada w ruinę.