Los rzuca drużynę Lecha w odległe lokalizacje Europy. Za piłkarzami z Wielkopolski są dwie podróże na Kaukaz, a teraz musieli udać się do Reykjaviku, gdzie rywalem będzie mistrz Islandii. To zespół, który po 30 latach przerwy wywalczył tytuł mistrza kraju. Udział w eliminacjach Ligi Mistrzów rozpoczął od rund prekwalifikacyjnych, w których wyeliminował estońską Levadię Tallin (wygrał 6:1) oraz drużynę z Andory - Inter Club d'Escaldes (zwycięstwo 1:0). Odpadli dopiero ze szwedzkim Malmoe FF po porażce 2:3 w pierwszym meczu i remisie 3:3 w rewanżu. W 2. rundzie kwalifikacji Ligi Konferencji okazali się lepsi w dwumeczu od The New Saints.
Poznaniacy na Islandię udali się już we wtorek, a po południu przeprowadzili trening. W środowe przedpołudnie udali się z kolei na wycieczkę po kraju. Najpierw zatrzymali się przy Błękitnej Lagunie, islandzkim uzdrowisku typu spa, które jest położone w obszarze geotermalnym w południowo-zachodniej części wyspy. Później "Kolejorz" pojechał na klify w okolice latarni morskiej Reykjanesta.
Piłkarze Lecha do stolicy Islandii nie przylecieli jednak ze względu na walory turystyczne kraju, ale żeby już w pierwszym meczu wywalczyć sobie zaliczkę, która otworzy im furtkę do kolejnej rundy rozgrywek. A nastroje w ekipie mistrza Polski nie są najlepsze. Poznaniacy obronę mistrzowskiego tytułu rozpoczęli od falstartu, przegrywając na własnym stadionie ze Stalą Mielec (0:2) i w ostatnią niedzielę z Wisłą Płock (1:3).
Masz dla nas ciekawy temat lub wystrzałową nowinę? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy z Waszej okolicy!
"Na pewno te nasze nastroje są trochę inne niż przed sezonem. Przyjeżdżając do Poznania liczyłem, że wyniki będą zdecydowanie lepsze niż te, które zrobiliśmy. Natomiast my trenerzy i piłkarze musimy myśleć o najbliższym meczu. Poza tym rywalizujemy w dwóch różnych rozgrywkach. W ekstraklasie nie wiedzie nam się najlepiej, ale w Lidze Konferencji naszym zadaniem jest awans do fazy grupowej, a w tej chwili jesteśmy dwie rundy od tego celu" – mówił szkoleniowiec Lecha John van den Brom.
"Na Islandii spędzamy razem czas, dobrze jest poznać nowy kraj i nową kulturę. Przylecieliśmy tu jednak rozegrać mecz, przylecieliśmy zrobić swoje i wygrać. Jesteśmy faworytem tego dwumeczu, choć przed nami trudne spotkanie. Szanse oceniam 60 procent do 40 dla Lecha. W Holandii dobre zespoły są nastawione zawsze na to, aby wygrywać" – dodał.
Holenderski szkoleniowiec przyznał, że spodziewa się przede wszystkim twardej walki.
"Piłkarze Vikingura są trochę jak wikingowie, bardzo silni, prezentują taki typowy styl islandzkiej piłki. Ale my też lubimy grać twardo, jesteśmy gotowi na taki mecz. Przeciwko Malmoe wykonali świetną robotę. Widać, że jak atakują, robią to dużą liczbą zawodników. Zagramy na sztucznej nawierzchni, ale wszyscy już kiedyś grali na takim boisku, choć może nie tak często" – zaznaczył.
Mecz Vikingura z Lechem rozegrany zostanie w czwartek o godz. 20.45 (18.45 lokalnego czasu). Rewanż odbędzie się tydzień później w Poznaniu.
Mistrz Polski zna już potencjalnego rywala w czwartej, ostatniej rundzie kwalifikacji LK. Będzie nim przegrany pary 3. rundy eliminacji Ligi Europy Malmoe FF (Szwecja) - F91 Dudelange (Luksemburg). Spotkania tej fazy zostaną rozegrane 18 i 25 sierpnia, a pierwszy mecz w przypadku awansu "Kolejorza" odbędzie się w Polsce.