Lech Poznań sprowadza wsparcie. Nie chodzi jednak o nowego zawodnika, czy trenera, ale o...drapieżnego ptaka. Być może nie poprawi gry piłkarzy, ale z pewnością polepszy komfort kibiców. Od dawna na stadionie jest problem z ptakami. To dla nich idealne miejsce do życia! Mają się gdzie schować, założyć gniazdo. Oświetlenie przyciąga owady. A resztki jedzenia wyrzucone przez kibiców tworzą pokaźny bufet.
Niestety ptaki pozostawiają po sobie spory bałagan. Chodzi o odchody, które pokrywają krzesełka oraz poręcze. Ze względu na ich duża ilość, sprzątanie to walka z wiatrakami. Zresztą, czyta powierzchnia, wcale nie przeszkadza ptakom w ponownym załatwieniu potrzeby.
Klub postanowił wezwać fachowca.
Polecany artykuł:
Na stadion Lecha wraca drapieżnik
Iwcia to ptak dobrze znany na stadionie przy Bułgarskiej. Myszołowiec towarzyski słynie z imponujących taktyk polowania grupowego. Te ptaki zastawiają pułapki, obserwują cele i prowadzą wspólne polowania.
Tym razem nie chodzi jednak dokładnie o upolowanie wszystkich gołębi, a raczej o ich odstraszenie. Iwcia robiła to już w 2015 roku, gdy Lech Poznań zdobywał mistrzostwo Polski.
Ptak przybywa na miejsce z odpowiedzialnym za niego sokolnikiem. Marcin Szymczak zawodowo zajmuje się przeganianiem niechcianych ptaków. Zwierzęta, które sam hoduje i wychowuje, pomagają lotniskom, stadionom, ale także prywatnym gospodarzom, którzy chcą chronić swoje drzewa na przykład przed szpakami.
Plan działania jest prosty, Iwcia przelatuje się po stadionie, siejąc strach wśród niechcianych tam ptaków. Nie musi nawet żadnego upolować! Już sama obecność drapieżnika działa skutecznie.
Polecany artykuł: