Pierwsi Ukraińcy są już w Polsce! Niektórzy przebyli ponad tysiąc kilometrów, by znaleźć schronienie. Dał im je na przykład Jakub Marchlewski z Puszczykowa, który prowadzi fundację Jacek z Szafy. Przyjął on 8 osób.
Dwie siostry - jedna z nich z mężem, któremu udało się mimo wszystko przedostać przez granicę. Była tam czwórka dzieci tych kobiet plus jeden nastolatek - obca im osoba, którą po prostu zabrali, żeby uratować.
Po nastolatka przyjechała już mama ze Szwecji i go zabrała. Obecnie rodzina ma zapewnione mieszkanie w Poznaniu i pracę. Z kolei mąż jednej z sióstr chce wracać na Ukrainę i bronić swojego kraju.
Plan jest taki, żeby wypełnić mu busa tym, co będzie potrzebne w Kijowie. Wczoraj stwierdził ze łzami w oczach, że on nie może tu usiedzieć. To jest dla niego zbyt trudne, żeby nic nie robić, dlatego wraca i chce walczyć.
Jeśli ktoś chce pomóc w zbiórce artykułów, można przynosić je do fundacji. Potrzebne są m.in. leki przeciwbólowe, uspokajające czy na biegunkę, konserwy, napoje energetyczne, woda i baterie. Warto również pomyśleć o wolontariuszach, którzy od rana do wieczora pracują. Przynieść im coś do zjedzenia. Często jest tak, że nie mają oni czasu zrobić sobie nawet kanapki.