Ratownicy ze stacji poznańskiego pogotowia tydzień temu dostali zgłoszenie od zaniepokojonych przechodniów, którzy na przystanku autobusowym zobaczyli leżącego na ławce mężczyznę. Ten nie dawał oznak życia. Kiedy medycy podjechali karetką, pijany nie był zadowolony z ich wizyty. Bo chciał odpocząć, a - został obudzony.
Zareagował niespodziewanie: wstał bez żadnego słowa i zaatakował jednego z ratowników medycznych. Wokół tego mężczyzny leżały butelki po alkoholu. Po pogodni za ratownikami, jak już się uspokoił, to wrócił na przystanek przy ul. Głogowskiej i kontynuował leżenie na ławce - mówi Robert Judek, rzecznik Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu.
Na szczęście skończyło się tylko na stłuczeniach jednego z ratowników. Po wszystkim, agresywny mężczyzna wrócił na dalszy relaks na ławkę. Takich wybuchów agresji "po procentach", wymierzonych w ratowników jest więcej. Zwłaszcza w wakacje i weekendy.
Takich sytuacji mamy bardzo dużo. Wielokrotnie podnosiliśmy kwestie kamer nasobnych, które mogłyby rejestrować tego typu zdarzenia: popychanie, wyzywanie czy nawet próby pobicia. Niedawno nawet doszło do sytuacji, w której ratownik został pchnięty nożem.
Sprawa z ..... trafiła już na policję. Za naruszenie nietykalności funkcjonariusza publicznego i spowodowanie u niego obrażeń ciała na okres poniżej siedmiu dni grozi do trzech lat więzienia.