Wyrok uchylony, proces ruszy od nowa
Sąd Apelacyjny w Poznaniu we wtorek uchylił wyrok sądu I instancji, który uniewinnił Mirosława R. ps. „Ryba” i Dariusza L. ps. „Lala” od zarzutów uprowadzenia, pozbawienia wolności i pomocnictwa w zabójstwie Jarosława Ziętary. Orzeczenie jest prawomocne i oznacza, że sprawa ponownie trafi do Sądu Okręgowego w Poznaniu.
Proces obu oskarżonych toczył się przed sądem okręgowym od stycznia 2019 r. W październiku 2022 r. zapadł nieprawomocny wyrok uniewinniający, który zaskarżył prokurator, domagając się uchylenia orzeczenia i ponownego rozpoznania sprawy.
Sąd Apelacyjny: materiał wystarczający do skazania
Uzasadniając wtorkowe orzeczenie, sędzia Maciej Świergosz stwierdził, że w ocenie Sądu Apelacyjnego „ten materiał jest już dzisiaj wystarczający do skazania”.
Sędzia podkreślił, że „oczywistym jest, że 1 września 1992 roku Jarosław Ziętara został uprowadzony, a następnie ‘zginął, bo był dziennikarzem’”. Przypomniał, że ten cytat widnieje na symbolicznym nagrobku Ziętary na bydgoskim cmentarzu oraz na tablicy pamiątkowej na domu przy ul. Kolejowej 49 w Poznaniu, gdzie mieszkał dziennikarz. Jak zaznaczył, słowa te „idealnie wskazują na motyw działania sprawców tych czynów”.
Odnosząc się do początkowego etapu postępowania w sprawie zaginięcia dziennikarza, sędzia ocenił, że zniknięcie Ziętary „było wręcz bagatelizowane”. Jak mówił, czynności ograniczono wówczas do dwóch wątków – samobójstwa i wyjazdu do znajomej w Londynie – które nie miały charakteru przestępstwa. Ten okres nazwał „w pełni straconym” z punktu widzenia postępowania karnego, podkreślając, że zaniechania „z pewnością utrudniły, ale nie uniemożliwiły dojście do prawdy”.
Sędzia przywołał również słowa jednej z świadków, Anny D., która w wywiadzie stwierdziła: „nie ma zbrodni doskonałych, są tylko niewłaściwie prowadzone postępowania”. Jak zaznaczył, to „przykre, ale bardzo prawdziwe” podsumowanie 33 lat od zniknięcia dziennikarza.
Rola oskarżonych „Ryby” i „Lali”
Mirosław R. i Dariusz L. w pierwszej połowie lat 90. byli pracownikami poznańskiego holdingu Elektromis, którego działalnością interesował się Jarosław Ziętara. Według ustaleń prokuratury, we wrześniu 1992 r. oskarżeni – wraz z inną, nieżyjącą już osobą – mieli podać się za funkcjonariuszy policji i doprowadzić do tego, że Ziętara wsiadł do samochodu przypominającego radiowóz policyjny. Następnie dziennikarz miał zostać przekazany osobom, które go zabiły, zniszczyły zwłoki i ukryły szczątki.
Oskarżeni nie przyznają się do winy.
Kim był Jarosław Ziętara?
Jarosław Ziętara urodził się w 1968 r. w Bydgoszczy. Był absolwentem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pracował najpierw w radiu akademickim, później współpracował m.in. z „Gazetą Wyborczą”, „Kurierem Codziennym”, tygodnikiem „Wprost” i „Gazetą Poznańską”.
Zajmował się tematyką tzw. poznańskiej szarej strefy. Z ustaleń prokuratury wynika, że właśnie z tego powodu miał zostać uprowadzony i zamordowany.
Ostatni raz Ziętarę widziano 1 września 1992 r. Rano wyszedł do pracy, ale nie dotarł do redakcji „Gazety Poznańskiej”. W 1999 r. został uznany za zmarłego. Ciała dziennikarza do dziś nie odnaleziono.