Alex Baginski - brazylijski kibic Lecha podsumowuje swój przyjazd do Polski

i

Autor: Bartek Łojewski Alex Baginski - brazylijski kibic Lecha podsumowuje swój przyjazd do Polski

Rozmowa

Brazylijski kibic Lecha Poznań spełnił swoje marzenie. Alex Baginski na koniec widział, jak Kolejorz rozgromił Legię Warszawa

2024-11-15 9:49

Ponad 10 000 tysięcy kilometrów, aby zobaczyć w akcji swoją ulubioną drużynę. Alexander Baginski, brazylijski kibic Lecha Poznań tuż przed powrotem do swojej ojczyzny odwiedził nasze studio i podsumował swój przyjazd do Polski.

Alexander Baginski. Kim jest brazylijski kibic Lecha Poznań?

Zwyczajny dzień po drugiej stronie globu. Nastolatek z Farroupilhi ze stanu Rio Grande de Sul podobnie jak jego rówieśnicy zamierza włączyć ulubioną piłkarską grę komputerową. Jego przyjaciele zastanawiają się w roli trenera jakiego klubu poradzą sobie najlepiej. Manchester United? Real Madryt? Może… FC Barcelona? Dla Alexa Baginskiego wybór jest prosty… Lech Poznań z polskiej ekstraklasy.

Kilka lat później Alex już w roli administratora profilu Kolejorz Brasil przylatuje do Polski. Jego przyjazdem żyją wszystkie lokalne media. Przeglądając media społecznościowe, nie ma minuty, żeby nie trafić na post czy wideo, które odnoszą się do przyjazdu Alexa. My również z nim rozmawialiśmy, gdy przyleciał do Poznania.

Jak to się stało, że Alex przyjechał do Poznania?

- FIFA to moja ulubiona seria gier piłkarskich. Zdawałem sobie sprawę z moich polskich korzeni, więc pomyślałem, że warto rozważyć grę jakimś polskim klubem. Przeglądam kolejne zespoły, niektóre z trudnymi do wymówienia przeze mnie nazwami. W końcu trafiam na Lecha. Ładne logo, ciekawe kolory, zespół też z nie najgorszą oceną ogólną i tak to się zaczęło - opowiadał.

Na początku Alex obserwował profile klubu tylko na Facebooku. Nie oglądał meczów, to był jeszcze moment, kiedy czas pozwalał mu na śledzenie rozgrywek brazylijskiej ekstraklasy. Później zaczęła się praca. Baginski od 6 lat pracuje w restauracji, robiąc pizzę. Czasu na lokalne rozgrywki było mniej, ale po pracy można było śledzić ulubioną drużynę z wirtualnych boisk. I tak wkrótce Alex założył profil Kolejorz Brasil. W niedługim czasie zaczęły pojawić się na nim pierwsze grafiki. Później ewoluują one w tradycję na facebookowych grupach związanych z Lechem. Były to zabawne posty z wizerunkami piłkarzy, np. Filip Marchwiński jako Królik Bugs, czy zdjęcie Bartosza Mrozka w zimowej aurze. Posty i zdjęcia dotarły również do piłkarzy, ale o tym nieco później. Alex nie bał się również wchodzić w dyskusję z polskimi kibicami Lecha na temat gry Kolejorza. Tak zrodził się pomysł, by Brazylijczykowi pokazać polską gościnność. Z inicjatywą wyszedł Kuba, jeden z kibiców Lecha.

- Z Alexem znaleźliśmy się w mediach społecznościowych jakieś dwa lata temu. Pomyślałem, że fajnie będzie spełnić marzenie jednego z nas, czyli kibiców Lecha. Wtedy wyszedłem z pomysłem zbiórki, rozmawiałem na ten temat z Alexem, ale nie od razu się zgodził. Dość długo musiałem go namawiać. Po tym jak udało mi się go przekonać…. to zbiórka nie poszła tak jak zakładaliśmy. Zebraliśmy około 20% potrzebnej kwoty - mówił.

Do sprawy powrócono, kiedy okazało się, że X (dawniej Twitter, gdzie Alex był najaktywniejszy) został w Brazylii ograniczony. Kibice nie mogli przejść obok tego obojętnie. Pieniądze zebrano w niemal 24 godziny, a też zainteresowanie tematem podchwycił sponsor Lecha, który oprócz przekazanie znacznej ilości potrzebnych pieniędzy, pomógł również z całą logistyką wydarzenia.

- Bardzo się ucieszyłem na wiadomość, że sponsor Lecha mi pomoże. Chciałbym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że będę mógł przyjechać do Polski na mecz Lecha i spełnić swoje dziecięce marzenia - mówił nam Alex.

Wyjazd z Brazylii do Polski to trudna wyprawa

Przyjazd o tyle trudny, że dla Brazylijczyka była to prawdziwa wyprawa. Dotąd nie miał możliwości polecenia samolotem, nie za często wychodził też z domu. YouTube, praca, gra w FIFĘ - taka wówczas była codzienność. Włączenie się dużej firmy w całe przedsięwzięcie pozwoliło też uspokoić najbliższych Alexa.

- Mama odetchnęła z ulgą. Łatwiej było jej to wszystko zrozumieć, że zajmą się mną ludzie i nie musi się martwić o to gdzie będę spał, co będę jadł. To znaczyło dużo dla mnie i mojej rodziny - przyznał. 

Do ogarnięcia zostały więc tylko sprawy paszportowe.

Spełniając marzenia

Całodniowa podróż już była za Alexem. Najpierw lot wewnętrzny w Brazylii, tam przesiadka i podróż do Berlina. W stolicy Niemiec na Baginskiego czekał już Kuba. Cichy bohater wyjazdu. Sam pewnie tego nie przyzna, ale o jego zaangażowaniu niech świadczy chociażby liczba przejechanych kilometrów. Ze swojego domu codziennie do Poznania i z powrotem. Przez niecałe dwa tygodnie ponad 4000 kilometrów, bo oprócz Lecha, Alex musiał poznać polską kulturę.

Dlatego w planach na przyjazd Alexa było zwiedzanie Poznania z Poznańską Lokalną Organizacją Turystyczną, odwiedzenie muzeum Lecha, zgłębianie tajników akademii Kolejorza czy wyjazdy. Poza pierwszą drużyną, Alex obejrzał jako pierwszy po przyjeździe, mecz rezerw z Koroną Kielce w ramach rozgrywek Pucharu Polski. Mecz zakończył się wygraną faworytów z województwa Świętokrzyskiego, więc łatwego startu Alex zdecydowanie nie miał. Oprócz tego były również mecze futsalu i  spotkania na boisku pełnowymiarowym Wiary Lecha, czyli drużyny składającej się z kibiców byłych mistrzów Polski. Nie zabrakło również spotkań z piłkarzami, którzy jak sami przyznali znają twórczość Baginskiego. 

Przyszedł też czas na mecz pierwszej drużyny Lecha. Spotkanie z Puszczą Niepołomice odbywało się w Krakowie. Podopieczni Nielsa Frederiksena byli zdecydowanym fawrotem tego starcia, ale życie nie zawsze pisze wymarzone scenariusze. Kontrowersyjne pokazanie Michałowi Gurgulowi czerwonej kartki mocno przeszkodziło Lechowi w wygraniu tego pojedynku. Finalnie i Lech, i Alex musieli obejść się smakiem, to Puszcza zakończyła to spotkanie zwycięstwem.

Porażkę trzeba było rozchodzić… najlepiej pięknymi ulicami Krakowa. - W mojej rodzinie dziadkowie mają polskie korzenie. Dużo uczyliśmy się też na lekcjach historii o Polsce. Wiedziałem, że Polska w swojej historii miała dużo złych momentów, ale teraz jest o wiele lepiej. Na południu Brazylii, gdzie mieszkam dużo jest osób o polskich korzeniach. Oczywiście nie tak dużo jak Włochów czy Niemców, ale Polska wydaje się być na trzecim miejscu. Na ulicach łatwo się natknąć na kogoś z końcówką “-ski” w nazwisku - opowiadał.

Kiedy lekcja historii została odrobiona, można było skupić się na innych aspektach podróży. Na przykład na jedzeniu. Konkurencja była spora. Niczym dyplomata, Alex przyznaje, że większość rzeczy mu smakowała. Ktoś jednak wygrać musi. Wybrał schabowego i pierogi. 

Kolejny mecz Lech Poznań rozgrywał z warszawską Legia. Creme de la creme polskich rozgrywek. Hit przez duże H. Widowisko, które od lat przyciąga tłumy na trybuny i setki tysiące przed telewizory. Wybór daty przyjazdu nie był przypadkowy. To właśnie tę atmosferę miał poczuć Alex. Zanim jednak emocje sięgnęły zenitu, przyszedł czas porównań jak nasze kraje różnią się od siebie.

Na plus dla Brazylii zdecydowanie pogoda. Jak przyznał Alex wiedział, że będzie zimno, ale nie aż tak, a przecież i tak czeka nas w miarę ciepła zima. W kraju kawy, łatwiej też nawiązywać znajomości, łatwiej tam o krótką konwersację z nieznajomym w sklepie. W Brazylii panował stereotyp, że w Polsce ludzie są bardziej zdystansowani. “Ja tego nie odczułem, ale u nas chyba łatwiej o rozmowę” - mówi Alex. Co może zaimponować Brazylijczykowi w Polsce? Ruch uliczny - Jestem pod ogromnym wrażeniem, tego jak to wygląda u Was. U nas jest to dosyć chaotyczne. Boję się pomyśleć, co będzie jak wrócę do domu. W Polsce podoba mi się organizacja ruchu, tego jak to funkcjonuje, że jest wszystko takie uporządkowane. Na plus dla Was na pewno można dodać też bezpieczeństwo. Chodząc w nocy czułem się naprawdę bezpiecznie. W dużych brazylijskich miastach mamy z tym duży problem. Wydaje mi się, że też macie lepszą sytuację finansową. U nas cały czas panuje korupcja - opowiadał.

Nadszedł moment kulminacyjny wyjazdu. Spotkanie z Legią miało odmienić nie najlepszy początek wyprawy. Co zabawniejsi kibice już żartowali, że po przyjeździe Alexa drużyny związane z Lechem swoich spotkań nie wygrywają. Wcześniej pisałem o tym, że życie nie pisze najładniejszych scenariuszy. Chyba się myliłem. Porażka z Puszczą być może sprawiała, że wygrana Lecha z odwiecznym rywalem i to przed własną publicznością smakowała jeszcze lepiej. Tifo, pirotechnika, Alex poczuł się jak za starych dobrych czasów w brazylijskiej Serie A, kiedy takie rzeczy były dozwolone, teraz, podobnie jak u nas, są pewne ograniczenia. Lechici zagrali koncert, zwłaszcza po przerwie. Spotkanie zakończyło się wygraną gospodarzy 5:2. Lepszego zakończenia wyjazdu być chyba nie mogło.

Alex spełnił marzenie. Tak podsumował wizytę w Polsce

Dwa dni po meczu Alex razem z Kuba wchodzą do naszego studia i widać, że jeszcze u obu buzują emocje z ostatniego meczu. Po rozmowie czekał ich jeszcze krótki spacer po ulicy Święty Marcin. Wszak każdy poznaniak wie, że Święto Niepodległości w stolicy Wielkopolski ma też swój wyjątkowy, niepowtarzalny klimat. - To był naprawdę świetny czas. Dużo podróżowałem, więc to było fajne, że nie musiałem pracować haha. Spełniłem swoje marzenia z dzieciństwa. Dużo dowiedziałem się o moich polskich korzeniach, poznałem niesamowitych ludzi i to ostatnie spotkanie… lepiej być chyba nie mogło. Na pewno po powrocie do Brazylii dużo się zmieni. Na pewno chcę podróżować. W niedalekiej odległości od mojego miasta są piękne miejsca, które też chce odkryć. Dotychczas tego nie robiłem, ale wiem, że moje nastawienie do podróży się zmieniło - zakończył.

Podróż życia, mnóstwo wspomnień brazylijskiego kibica Lecha

Alex dostał pełen pakiet kibicowskich emocji. Od kontrowersyjnego meczu z Puszczą Niepołomice w warunkach dalekich od brazylijskiego słońca, po wygraną z Legią, której w Poznaniu nie zapomną przez dobre kilka lat. Wszystko to poznając lokalną kuchnię i historię. Tysiące rozmów i kilka…rozdanych autografów.

Moja prywatna refleksja z tej rozmowy to myśl, że nie zawsze kibic taki straszny jak go malują. Zazwyczaj w mediach jeżeli mówi się o kibicach piłkarskich, to najczęściej w złym kontekście. Tu sprawa wyglądała zupełnie inaczej. Lechici dali przykład jak dbać o każdego, nawet najbardziej oddalonego kibica. To również zdany egzamin przez klub, który mając tak niecodziennego gościa zapewnił mu komplet wrażeń: od tych czysto sportowych, po insiderskie, jak zwiedzenie akademii, czy nawet dziennikarskie, bo Alex miał możliwość porozmawiania z Portugalczykiem Joelem Pereierą. 

Jestem pewien, że jeszcze Alexa przy Bułgarskiej zobaczymy. Pytanie czy jeszcze jako tylko i wyłącznie obywatela Brazylii czy może już z polskim obywatelstwem. 

Lech Poznań - Legia Warszawa. Zdjęcia kibiców na Enea Stadionie (10.11.2024)