Pleśń na przetworach i w słoikach
Każdy, kto robi przetwory na zimę, ale i nie tylko musi liczyć się z tym, że jakaś część naszych zapasów może spleśnieć. Wystarczy źle dokręcony słoik, niezbyt dokładnie zakonserwowany produkt i dana część zapasów nadaje się tylko do wyrzucenia. To samo pomyślała jedna mieszkanka Australii. Jednak okazało się coś zupełnie innego.
Pełzająca pleśń w Australii?
Do niecodziennego odkrycia doszła pewna Australijka, która odkryła, jakoby pleśń, która miała znaleźć się na jej produktach nagle się zaczęła poruszać. Pomyślała, że jeden produktów był nieszczelnie zakręcony w słoiku wylał się i na nim powstała pleśń. Jak się później okazała, ta "pleśń" okazała się być gryzoniem wielkości palca. Co to takiego?
Pomyliła pleśń z oposem karłowatym
Australijka pierwotnie myślała, że to młoda mysz. Postanowiła jednak zanieść znalezisko swojej przyjaciółce pracującej dla organizacji opiekującej się dzikimi zwierzętami. Okazało się, że to ani nie pleśń, ani młoda mysz, a najmniejszy ssak świata - opos karłowaty. Dorosły osobnik dorasta do wielkości ludzkiego palca.