Nowy, tańszy, tak samo czuły jak jego poprzednik, ale za to dwa razy od niego szybszy test na koronawirusa trafił właśnie na rynek. To już kolejna wersja, którą opracowali naukowcy z Instytutu Chemii Bioorganicznej Polskiej Akademii Nauk. Jak mówi dr Luiza Handschuch z PAN, to badanie ulepszonej trzeciej generacji.
Czas samej reakcji tego procesu, w którym wykrywa się materiał genetyczny wirusa trwa zwykle około dwóch godzin. Nasz obecny test pozwolił to skrócić do godziny. Ale trzeba pamiętać o tym, że to nie jest tak, że się tylko wkłada płytkę i wyjmuje wynik. Zanim się włoży tę płytkę, to trzeba odpowiednio przygotować próbki i to jest bardziej czasochłonne.
Test ma już potrzebne certyfikaty, dostał pozytywną opinię PZH i jest w produkcji. Ale uwaga, mogą go kupić tylko laboratoria diagnostyczne. Bo badanie wymaga specjalistycznego sprzętu i wyszkolonych pracowników.
Kłopot polega na tym, że laboratoria są przyzwyczajone do konkretnego testu i nie zawsze chcą zmiany, bo to wymaga m.in. zmiany protokołu. Dlatego trzeba przekonywać, że mimo wszystko warto, że to świetny test, że - co jest bardzo ważne, a nie wszystkie komercyjne testy tę cechę posiadają - wykrywa dwa specyficzne geny wirusa SARS -CoV - 2, nie tylko jeden. Jeżeli którykolwiek z nich wyjdzie pozytywny, wynik jest pozytywny. Nie trzeba powtarzać takiego badania.
Naukowcy z Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN oprócz opracowywania testów, tworzą też wirtualną mapę koronawirusa, która ma rozjaśnić, skąd przywędrował do Polski czy jak się przenosił.