Jak przebiegają twoje przygotowania do walki w Legnicy?
- Jestem tak naładowany, że nie mogę się doczekać walki. Myślę, że dobrze się wstrzeliłem z formą. Tak szczerze to dwa tygodnie temu się dowiedziałem o walce. Sam zadzwoniłem do Mateusza Borka czy nie chciałby, aby zaboksował na jego gali. Usłyszałem, że niektórzy zawodnicy wypadli przed kontuzje, a ja zadeklarowałem chęć walki. Zasuwam ciężko cały czas. Czułem, że teraz przychodzi dobra forma. Udało się na ostatni okres przyjechać do Hiszpanii z trenerem. Wszystko się fajnie poukładało.
Trochę inny klimat masz w Hiszpanii niż w Polsce. Na czym się skupiasz w treningu?
- Większość czasu spędzam w kuchni. Przygotowuje sobie jedzenie i robię wagę. Na treningach skupiamy się na sparingach i robieniu szybkości. Jestem nastawiony pozytywnie i zregenerowany.
Gala już w piątek (27 października) w Legnicy. Twoim rywalem w Legnicy będzie Argentyńczyk Reuquen Arce. Co wiesz o rywalu?
- Widziałem kilka rund z ostatnich walk. Szczerze to ja generalnie nie lubię oglądać swoich rywali za dużo. Zostawiam to mojemu trenerowi. Skupiam się na sobie, a po ostatniej przegranej walce jeszcze bardziej to robię. Robię tak, aby poprawiać swoje słabsze strony.
Dla Ciebie to powrót na ring po majowej walce o mistrzostwo świata. Przegrałeś z Anthony Cacace, ale chyba też tamta walka pokazała tobie nad czym musisz pracować?
- Ta walka pokazała, co muszę poprawić. Czuję, że jestem mocniejszy. Niektórzy powiedzą, że dużo gadam, ale ja lubię gadać. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Cały czas zasuwałem mądrze po porażce. Czuję, że moja praca jest ukierunkowana w dobrą stronę. Teraz lepiej czuję swoje ciało niż wcześniej. Przed walką z Cacace miałem kontuzje kolana. Chodziłem wtedy po lekarzach, zamiast skupić się na walce. Teraz te moje mankamenty zamieniłem na mocne strony. Moje nogi są mocniejsze. Słabe strony zamieniłem w mocne. To jest fajne, że tak zrobiłem.
Mowa o zdrowiu, które ostatnio nie było najlepsze. Byłeś nawet na konsultacjach u doktora Jacka Jaroszewskiego. Jak twoje zdrowie wygląda na ten moment?
- Chciałem, żeby doktor Jaroszewski, jako ekspert w swojej dziedzinie sprawdził dokładnie moje kolano. Nie ma lepszego specjalisty w Polsce skoro zajmuje się kadrą polskich piłkarzy. Doktor nakierunkował mnie, a po wizycie wiedziałem, co muszę robić. Mogłem przejść zabieg, ale nie chciałem bo wolę ciężką pracą poprawić niektóre rzeczy. Powiedziałem doktorowi, że ja wolę na siłowni spędzić czas i wzmocnić to co trzeba. Są tego efekty.
Jaki plan masz na piątkową walkę?
- Będę robił wszystko, aby wygrać. Mam plan A, B, C, D tak naprawdę. Nie lubię przed walką zdradzać swoich planów. To są takie rzeczy, które trzymam dla siebie i to tylko moje. Nie lekceważę tego rywala. Jest dalej w rankingach niż ja. Ja go nie śledzę, ale moja żona mi wysłała zdjęcie jego i widać, że jest w dobrej formie. Nie dam mu wygrać i tylko to się dla mnie liczy. W piątek zrobię wszystko, aby też kibice byli zadowoleni z mojej postawy.
Jak ciebie znam to ty jeszcze nie powiedziałeś ostatniego słowa w walce o mistrzostwo świata. Gdzieś w oddali się tli nadzieja na kolejną taką szansę?
- Nawet nie w oddali. Jestem przekonany, że w przyszłym roku tak będzie. Ja nie chce mieć tylko walki o mistrzostwo świata, ja chcę zostać tym mistrzem. Wiem, że na to zasługuje i całe życie na to ciężko pracuje. Czekam tylko, aby ten cel osiągnąć. Robię wszystko, aby tak było.
To życzę powodzenia. Najważniejsze, aby dopisało zdrowie.
- Pozdrawiam kibiców, którzy mocno mnie wspierają i motywują do ciężkiej pracy. Zresztą pozdrawiam też tych, którzy czasami mówią, że Wrzesiński robi coś źle. Oni dają mi także kopa i nakręcają pozytywnie. Muszą być tacy i tacy ludzie.