W tym roku w gnieździe były cztery jaja. Jedno zostało jednak wyrzucone przez rodziców.
Bociany wychowały trójkę młodych, które wykluły się w maju.
W połowie lipca pierwszy z nich wykonał swój pierwszy lot, a chwilę później zrobiło to rodzeństwo.
Dziś w gnieździe na kominie przy Urzędzie Gminy młodych już nie ma.
Spotkać można jeszcze rodziców, którzy jednak także szykują się do odlotu.
To już 16. sezon w bocianim gnieździe w Przygodzicach. Każdy jest inny, za każdym razem obserwacja bocianiej rodziny przynosi nowe emocje i wiedzę o tych ptakach. Mamy STAŁYCH ""PODGLĄDACZY", którzy bardzo skrupulatnie obserwują to, co dzieje się w gnieździe. I dzięki nie możemy na przykład interweniować, kiedy ptaki są w kłopocie. A tak było także w tym roku, kiedy jednemu z młodych wokół dziobu zaplątał się drut. Udało się go uratować. W drugiej podobnej sytuacji ptak oswobodził się sam.
Mówi ESCE opiekun gniazda, Paweł Dolata.
Młode były w dobrej kondycji.
Zanim zaczęły latać, zostały zaobrączkowane, dzięki czemu będzie można śledzić ich dalsze losy i powroty do Polski.
Maluchy dostały też imiona, wybrane przez internautów : Przygodek, Beatka i Jędrek.
Ptaki czeka długa podróż. Do pokonania mają nawet 15 000 kilometrów.
A droga też nie zawsze jest bezpieczna. Na bociany czekają pułapki, m.in. linie wysokiego napięcia.
Jeżeli szczęśliwie dolecą do celu, to wrócą do nas wiosną, pod koniec marca.
Polecany artykuł: