Nawet o kilkadziesiąt procent spadnie apetyt na rogale świętomarcińskie w okolicy 11. listopada. Z powodu epidemii, blisko setka certyfikowanych cukierni z Wielkopolski wyprodukuje znacznie mniej tych kalorycznych słodkości z białym makiem.
Tak zachowawczo produkujemy cały nasz towar. Czekamy do ostatniej chwili aż klienci będą nam dopisywać i czy w ogóle przyjdą. Myślę, że to wszystko zależy od jakości rogala. Myślę, że stali klienci danych cukierni i tak do nich przyjdą - mówi Grzegorz Dziamski z kultowej cukierni w Hotelu Mercure.
W tym roku przed Imieninami ulicy Święty Marcin, które przypadają w Święto Niepodległości, do cukierni trafia już o kilkadziesiąt procent mniej zamówień na rogale od firm.
Dużo firm nie odbiera od nas tak dużych ilości jak rok czy dwa lata temu, ale firmy, które zawsze z nami współpracowały jakąś część towaru od nas i tak odbierają. Różni odbiorcy do nas przyjeżdżają, i z Wrocławia i z Warszawy i z Łodzi. Jeśli nie u nas, to zjadają rogale w innych miastach.
Za kilogram certyfikowanych rogali świętomarcińskich trzeba zapłacić - tak jak w poprzednich latach - niecałe 50 złotych.
Ja na pewno kupię rogale: pojadę i zostawię mojej mamie, moim synom i wnuczce. Na tyle na ile możemy, pomóżmy tym cukiernikom, którzy się na to nastawili, kupujmy rogale i starajmy się w jak najwęższym gronie spędzić to święto - zaapelował prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak.
Szacuje się, że w okolicach imienin patrona głównej ulicy w mieście - Polacy co roku zjadają około miliona sztuk tych smakołyków.