Plaże w Grecji. Protest mieszkańców
Protest rozpoczęli mieszkańcy wyspy Paros, którzy jako pierwsi zaczęli domagać się swobodnego dostępu do plaż; stamtąd ruch przeniósł się na inne wyspy i regiony kraju. - My, miejscowi mieszkańcy, cenimy sobie panujący tu spokój, nie chcemy więc, aby plaża została zajęta przez firmy, którym zależy na pieniądzach, a nie na naturze i atmosferze - powiedziała Ronit Nesher, 53-letnia mieszkanka Paros. - Nie chcemy, aby plaża była zajęta przez parasole i ogromne łóżka, które nie mają nic wspólnego z prostotą wyspy - dodała.
Publiczne plaże w Grecji zawłaszczane przez prywatne firmy. Z własnym ręcznikiem nie wejdziesz na plażę. Ile zapłacisz za wynajęcie leżaków w Grecji?
Choć w myśl greckiego prawa wszystkie plaże w Grecji są publiczne, to z uwagi na miliony odwiedzających kraj turystów coraz więcej firm otrzymuje od władz licencje na wynajem leżaków i parasoli, które ustawiają na plażach. W wielu miejscowościach niemożliwe jest znalezienie wolnego miejsca przy brzegu morza, a ceny wynajmu prywatnych, ustawionych przez firmy sprzętów przyprawiają o zawrót głowy - w wielu miejscach wynajęcie dwóch leżaków i parasola przekracza 100 euro, a na plaży Astir na Krecie nawet 321 euro.
Greckie prawo stanowi, że wszystkie plaże są publiczne i muszą być dostępne, choć nie definiuje, w jakiej odległości od morza ma być zapewniony ten dostęp. Ta sytuacja powoduje, że w niektórych miejscach odnotowano przypadki całkowitego zakazu wstępu osobom, które chciały po prostu położyć się na własnym ręczniku.
Publiczne plaże w Grecji. Dlaczego politycy przyznają licencje prywatnym firmom?
- Przychodzimy tu pokojowo... Chcemy tylko powiedzieć, że próbujemy odzyskać nasze prawo do swobodnego dostępu do naszych plaż - mówił jeden z protestujących przez głośnik, przechodząc między leżakami na plaży Marcello w Paros. - Plaże były tak pełne tych sprzętów, że wiele osób, które chciały odpocząć na własnym krześle lub leżaku, nie mogło znaleźć miejsca - powiedziała Eleni Andrianopoulou, jedna z organizatorek "Ruchu Ręcznikowego", opisując sytuację sprzed kilku dni.
W opinii protestujących politycy nic z tym nie robią, sami czerpiąc korzyści z wynajmu plaż prywatnym operatorom. Istnieje opinia, że zachęty, by plażowicze przynosili własne ręczniki lub leżaki, skazane są na niepowodzenie, ponieważ "nie przynosi to żadnych pieniędzy, które można zdefraudować" - czytamy w The National Herald.
To trudny sezon dla Greków. Kraj zmagał się z potężną falą pożarów. Zobaczcie zdjęcia