To już plaga - w tym roku, w porównaniu do ubiegłego - jest nawet dwudziestokrotnie więcej komarów. Po łacinie - Culex pipiens molestus - w wakacje molestuje niż poprzednio, bo po długiej suszy zrobiło się wilgotno i ciepło. Ale i tak nie ma co narzekać, mówi profesor Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego.
Nasz komar, no dobrze, może i jest upierdliwy. Powiedzmy sobie szczerze: jest brzęczący, gryzący czy kąsający. Ale przynajmniej nie jest wektorem poważnych chorób pasożytniczych, czy nie jest wektorem patogenów de facto, które powodują choroby.
Na ukąszenia profesor poleca babcine sposoby, czyli okłady z pomidora, cebuli albo wody z octem. Lepiej jednak do bąbla po ugryzieniu w ogóle nie dopuścić. Warto wysmarować się naturalnym olejkiem: świetnie się sprawdza różany, eukaliptusowy i miętowy. Albo zamiast w olejek, można też zainwestować w żabę.
Jak nie chcemy mieć komarów, to po pierwsze nie śmiecimy, a po drugie dbamy o naturalnych wrogów. I my właśnie się tym zajmujemy: mamy tutaj sporych rozmiarów skrzynio-palety wypełnione wodą i możemy zobaczyć jak dużo larw tych owadów zjadają żaby, ropuchy i traszki. Są naprawdę żarłoczne! - przekonuje profesor Piotr Tryjanowski.
I na tej pomocy skupiają się naukowcy w swoim eksperymencie. Na uczelni płazom serwują prawdziwe rarytasy: tysiące larw Culex pipens molestus. Badanie trwa, ale już teraz z obserwacji wynika, że żaby i ropuchy mają niezły apetyt i są naprawdę żarłoczne.