Edmund Kolanowski - "zimny chirurg" z Poznania
Mroczny pseudonim sam sobie nadał. Udowodniono mu zabicie i okaleczenie zwłok dwóch kobiet i nastolatki oraz profanację sześciu kolejnych zwłok. W rzeczywistości ofiar mogło być więcej. Był postrachem całego Poznania. Milicja robiła wszystko, by tę bestię w ludzkiej skórze zatrzymać. Ostatecznie udało się to na raty. Skazano go na karę śmierci. Wyrok wykonano, dzięki temu jest ostatnim straconym w dziejach stolicy Wielkopolski.
Nekrofil z Poznania: kolejne profanacje zwłok. Milicja prowadzi śledztwo
Był luty 1982 r. Na poznańskich Naramowicach trwały przygotowania do kolejnego pogrzebu. Ciało 69-letniej kobiety, zmarłej pacjentki szpitala dla psychicznie chorych, zostało przywiezione do kaplicy cmentarnej. Pogrzeb zaplanowany był na kolejny dzień. Jednak tuż przed uroczystością, gdy rodzina zmarłej podeszła do trumny, okazało się, że zostały w niej tylko czarne pantofle i różaniec - ktoś wykradł ciało. Skradzione zwłoki leżały na polu oddalonym o kilkadziesiąt metrów. Były okaleczone, ktoś wyciął piersi i narządy płciowe. Milicjanci wszczęli śledztwo. Szybko wyszło na jaw, że to już trzeci podobny przypadek w tamtym czasie. Sprawcy nie złapano. Stało się jasne, że w Poznaniu grasuje nekrofil. Do stycznia 1983 r. uderzył jeszcze minimum dwukrotnie, wykopując i profanując zwłoki pochowane w innej części miasta - na cmentarzu Miłostowo.
Edmund Kolanowski zamordował nastolatkę
W pierwszych dniach listopada 1982 r. zniknęła 11-letnia Alinka, która wraz z rodziną mieszkała na Naramowicach. Późnym popołudniem wyszła na pobliską łąkę, najpewniej by przynieść stamtąd trawę dla swojego zwierzaka. Nigdy już jednak nie wróciła do domu. Rodzice po kilku godzinach zgłosili na milicji jej zaginięcie. Ciało odnaleziono dopiero po sześciu tygodniach, w połowie grudnia. Pies wyczuł je w zwale piasku przy nasypie kolejowym. Także było zbezczeszczone i pozbawione miejsc intymnych. Milicja rozpoczęła akcję operacyjną o kryptonimie A-82. Mimo iż była ona szeroko zakrojona, nie przyniosła efektów.
Jak wpadł Edmund Kolanowski? "Zimny chirurg" przyłapany na cmentarzu
Kolanowski popełnił pierwszy błąd pod koniec listopada 1982 r., podczas profanacji zwłok na Miłostowie. Zostawił odcisk męskich butów na rozkopanej świeżo ziemi. To pomogło ustalić milicjantom, że sprawca jest niewysokiego wzrostu i ma smukłą sylwetkę. Funkcjonariusze zaczęli patrolować nocą poznańskie cmentarze, licząc, że złapią go na gorącym uczynku. Ich plan wypalił, choć jak się później okazało - tylko połowicznie. 7 maja 1983 r. nekrofil znów uderzył. Milicjanci dostrzegli mężczyznę pochylonego nad wyciągniętymi z grobu zwłokami. Poprzedniego dnia odbył się tam pogrzeb młodej kobiety. Zatrzymanie sprawcy nie udało się, bo milicjantowi zacięła się broń. Nekrofil ukrył się w ciemnościach i zniknął. Zwłoki kobiety były okaleczone w znany już sposób. Funkcjonariusze zabezpieczyli składaną łopatę i papier, w który była ona owinięta. Papier okazał się kluczowy, bo widniała na nim pieczątka „Pollena Łaskarzew”. Śledczy poszli tym tropem. Sprawdzili, które poznańskie firmy współpracują z Polleną Łaskarzew. Była tylko jedna - Ziołolek. A w jej kotłowni pracował mężczyzna skazany wcześniej za próby gwałtów. Nazywał się Edmund Kolanowski.
Polecany artykuł:
Zatrzymanie Edmunda Kolanowskiego
Ubrani po cywilnemu milicjanci dyskretnie prowadzili obserwację podejrzewanego. Na jego twarzy widoczne były świeże zadrapania. Wreszcie 16 maja 1983 r. zdecydowali się go zatrzymać. Jeden z milicjantów, nadal w cywilnym stroju, towarzyszył tego dnia dyrektorowi Ziołoleku, gdy ten witał rano swoich pracowników. Gdy doszli do Kolanowskiego, milicjant uścisnął mu dłoń, a po chwili założył kajdanki. Kolanowski nie stawiał oporu.
Edmund Kolanowski. Trudne dzieciństwo i pierwsze zatargi z prawem
Kolanowski urodził się w 1947 roku. Już podczas porodu doszło do komplikacji, dziecko przyszło na świat w stanie tzw. zamartwicy urodzeniowej. Wynika ona z niedotlenienia i wywołuje zazwyczaj poważne skutki zdrowotne. Choć Edmund przeżył, był trochę opóźniony w rozwoju. Jego ojciec doświadczył pobytu w Auschwitz, co wywołało u niego problemy psychiczne - nadużywał alkoholu, a gdy pił, stawał się agresywny. Domem zajmowała się matka. Edmund miał starszego brata Andrzeja. Andrzej zmarł w młodości, co także miało wpływ na psychikę małego Mundka.
W szkole Edmund nie był lubiany, był bardzo nieśmiałym i skrytym chłopcem. Nauczyciele skarżyli się na jego zachowanie. W nauce też nie brylował - powtarzał pierwszą, trzecią i piątą klasę.
Szybko do szpitala psychiatrycznego. W pobliżu mieściło się prosektorium. Edmund wdrapywał się na wysokie drzewo i stamtąd godzinami podglądał pracę lekarzy. Miał 14 lat, gdy podczas jednej z sekcji zwłok kobiety poczuł silne podniecenie seksualne. Kolega nauczył go wtedy masturbacji. Od tego czasu w ten sposób rozładowywał swoje napięcie.
Po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego często przebywał nad jeziorem Rusałka w Poznaniu. Szukał tam pozostawionej przez plażowiczki bielizny. Został przyłapany na gorącym uczynku i skazany na pobyt w zakładzie poprawczym, wyrok jednak zawieszono na dwa lata. Nie układało mu się życie intymne, co doprowadziło do próby samobójczej. Wbił sobie nóż w brzuch, jednak został odratowany.
Do więzienia ostatecznie trafił w 1966 r. za bójkę. Słaby fizycznie Kolanowski przeżył piekło za kratami, był regularnie bity, został także zgwałcony.
Edmund Kolanowski założył rodzinę. "Zimny chirurg" mężem i ojcem
Po wyjściu z więzienia mężczyzna wziął ślub z Zofią, która pracowała jako salowa w szpitalu. Pierwsze tygodnie młodego małżeństwa były udane. Później jednak na wierzch wyszły wręcz niezaspokojone potrzeby seksualne Edmunda. Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej, gdy Zofia zaszła w ciążę. Przestała podniecać Kolanowskiego i ten musiał znaleźć inny sposób, by dać upust libido. Z pomocą przyszła mu śmierć jednej ze starszych współlokatorek rodziny. Mężczyzna rozebrał ciało, położył się obok na łóżku i zaczął się masturbować.
Z Zofią miał dwie córki (urodzono w 1970 i 1972 roku), jednak małżeństwo się rozpadło. Na wniosek kobiety doszło do jego unieważnienia. Zofia zakazała Edmundowi kontaktowania się z dziećmi. Od 1980 r. żył w konkubinacie z Gabrielą, z którą miał jedną córkę.
Lista grozy. Przestępstwa Edmunda Kolanowskiego
Po odejściu Zofii, w 1972 r., zaczął terroryzować kobiety nad jeziorem Rusałka. Kopał je, bił, szarpał za włosy czy groził nożem. Został zatrzymany przez milicjantów, a sąd udowodnił mu dokonanie trzech napaści i wymierzył karę 9 lat pozbawienia wolności. Kolanowski opuścił zakład karny w 1979 r., po odbyciu 2/3 z zasądzonej kary.
Ostatecznie Kolanowski przyznał się do następujących przestępstw:
- 27 października 1970 r. – morderstwa i okaleczenia Kazimiery G. (21 lat, zwłok nie znaleziono) w Baborówku, kobietę poznał na dworcu PKP w Poznaniu;
- 16 marca 1981 r. – morderstwa kobiety (20 lat) w Wawrze (Warszawa);
- 4 listopada 1982 r. – morderstwa i okaleczenia zwłok 11-letniej Alinki na Naramowicach w Poznaniu;
- profanacji zwłok zmarłej sąsiadki;
- w 1972 r. – wykopania zwłok i ich profanacji;
- w lipcu 1980 r. – okaleczenia zwłok znajdujących się w kaplicy cmentarnej w Nowej Soli;
- w lutym 1982 r. – porwania i okaleczenia zwłok kobiety z kaplicy cmentarnej na Naramowicach w Poznaniu;
- 29 listopada 1982 r. – wykopania i profanacji zwłok na cmentarzu Miłostowo w Poznaniu;
- 28 stycznia 1983 r. – wykopania i profanacji zwłok na cmentarzu Miłostowo w Poznaniu.
Śledczy nie wykluczali, że ta lista w rzeczywistości była znacznie dłuższa. Można do niej dopisać chociażby próbę wykopania zwłok 7 maja 1983 r. na Miłostowie. Kolanowski okaleczał zwłoki kobiet i wycinał ich narządy, by następnie przyszyć je do manekina i uprawiać z nim seks. Po paru dniach narządy odpruwał i wrzucał do pieca, aby je spalić. Ówcześni śledczy i patolodzy nigdy wcześniej nie spotkali się z takimi zbrodniami.
Proces i wyrok dla Edmunda Kolanowskiego. Gdzie pochowano "zimnego chirurga"?
Po zatrzymaniu w połowie maja 1983 r. Kolanowski trafił na obserwację do szpitala psychiatrycznego. Niby zapewniał, że dotarło do niego, że robił złe rzeczy, ale jednocześnie to właśnie wtedy nadał sobie pseudonim "zimny chirurg".
Proces ruszył 22 stycznia 1985 r. Kolanowski odwołał swoje wcześniejsze zeznania, twierdząc, że zostały one wymuszone przez śledczych. Biegli psychiatrzy orzekli, że mężczyzna w momencie popełniania przestępstw był poczytalny. Sąd Wojewódzki w Poznaniu 4 czerwca 1985 r. skazał Edmunda Kolanowskiego na karę śmierci przez powieszenie. Na nic zdały się apelacja i wniosek o rewizję wyroku. Sąd Najwyższy podtrzymał najsurowszą karę. Wyrok wykonano 28 lipca 1986 r. w areszcie śledczym przy ul. Młyńskiej w Poznaniu. Była to ostatnia wykonana egzekucja przeprowadzona w stolicy Wielkopolski. Morderca i nekrofil został pochowany na cmentarzu Miłostowo.