Wiele osób o tym nie pamięta, ale ze względu na wciąż trwającą pandemię koronawirusa trzeba zasłaniać usta i noc (najpopularniejsze są maseczki) korzystając na przykład z komunikacji miejskiej czy robiąc zakupy w sklepach. I właśnie w jednym ze sklepów w Pile doszło do sytuacji z nakazem zasłaniania nosa i ust w roli głównej. Pani Agnieszka wybrała się do sklepu budowlanego na zakupy. Została jednak poproszona o nałożenie maseczki. Z racji, że nie miała jej przy sobie, a nie chciała zrezygnować z zakupów postanowiła wykorzystać element garderoby. Padło na majtki.
Materiał primasort, śmierdzących bąków też nie przepuszcza, chroni mnie tak samo jak maseczka przed śmiercionośnym wirusem "pis-cov-19". Chciałabym również zaznaczyć, że pracownicy mają maseczki założone głównie na brody tak jak i reszta klientów na sklepie. Nikt im uwagi nie zwraca. Absurd goni absurd, a kierownik sklepu ściga za mną i pilnuje abym miała założoną "maskę" na twarzy. Oczywiście kierownik tej placówki nie potrafił podać mi oczywistego braku podstawy prawnej na temat tej ustawy srovidowej i zarządzenia nakazujacego noszenie kagańca w miejscach gdzie świrus się cudem nie roznosi. Praca pracą, ale sami urągacie swojej inteligencji
opisuje sytuację pani Agnieszka, a na dowód załącza wideo, które nagrała z majtkami na twarzy w sklepie.