Komunijne szaleństwo 2024. Ceny są horrendalnie wysokie
Rodzina dziewięcioletniej Weroniki nie jest liczna, ale krewnych, których należy zaprosić, uzbierało się 40 osób. - A za talerzyk w restauracji trzeba zapłacić po 250 zł. To już samo przyjęcie, bez tortu, będzie kosztowało 10 tys. zł - wzdycha Maria, mama dziewczynki, cytuje Gazeta Wyborcza.
Jednak ceny za osobę w lokalach to dopiero wierzchołek góry lodowej. Dodajmy do tego albę, fryzurę, prezenty... Dlatego coraz więcej osób zastanawia się, czy nie byłoby lepiej, aby za te pieniądze pojechać całą rodziną na wycieczkę lub wybrać się w ciekawe miejsce niż wydać je na "komunijny obiad rodzinny".
Pierwsza komunia święta czy wakacje all inclusive?
Ceny za albę wahają się od 100 do nawet 400 zł. Dodajmy do tego wianek z żywych kwiatów, którego ceny na licznych stronach internatowych oscylują między 60 a nawet 200 zł! Jak wiadomo prawdziwe kwiaty są obecnie bardzo drogie.
W ramach tych wydatków można skusić się na albę używaną, która jest znacznie tańsza oraz na wianek ze sztucznych kwiatów, które często wyglądają, jak te prawdziwe!
Co z fryzurą dla dziewczynek? Fryzjerzy kasują niemal tyle co za ślubne upięcia! Za fryzurę komunijną trzeba teraz zapłacić 200 zł. - W dni komunijne mam obłożenie od samego świtu - przyznaje pani Magdalena, fryzjerka, cytowana przez Gazetę Wyborczą. - Chętnych było tak dużo, jak zwykle, niektórych musiałam odsyłać, bo przecież nie będę czesała w nocy. Podwyżki ich nie odstraszają. A ceny musiałam podnieść o 50 zł, bo na początku roku przyszedł właściciel budynku, w którym mam salon i taką przyniósł podwyżkę za wynajem i za media, że przysiadłam. Musiałam podnieść ceny - wyjaśnia dziennikowi.
Kolosalne koszty. Pierwsza Komunia staje się ogromnym wydatkiem
To prawda, że obecnie wszystko drożeje, wzrastają koszty prowadzenia działalności, ceny energii, wody, jedzenia. Wszystko to sprawa, że lokale gastronomiczne życzą sobie coraz więcej za "talerzyk". Tak samo ceny innych usługodawców wzrastają. - Zamiast wydawać pieniądze na wystawne przyjęcia, odłożyliśmy na wyjazd do Włoch. To była nasza rodzinna decyzja, którą podejmowaliśmy wspólnie z córką. Jedziemy w lipcu i bardzo się wszyscy z tego powodu cieszymy - wyjaśnia Magdalena, mama Klary, rozmówczyni Gazety Wyborczej. Kobieta zdecydowała się zmniejszyć koszty do minimum i wspólnie z teściową i przyjaciółmi przygtują obiad dla rodziny. Trzeba przyznać, ze w dobie obecnej drożyzny, jest to dobre rozwiązanie.
W tych wielkopolskich miejscowościach liczba mieszkańców wzrasta! Trend się nie zmieni!