Teleturnieje, które wychowały całe pokolenia
W latach 90. i na początku XXI wieku teleturnieje biły rekordy popularności. Każdy odcinek przyciągał przed telewizory miliony widzów, którzy kibicowali uczestnikom w drodze po wielkie pieniądze lub nagrody rzeczowe. „Koło Fortuny”, „Jeden z dziesięciu” czy „Va Banque” były obowiązkową pozycją w wielu domach.
Prowadzący tych programów stawali się ikonami swoich czasów. Ich charakterystyczne powiedzonka, styl bycia czy sposób zadawania pytań przeszły do historii polskiej telewizji. Dziś wielu z nich kojarzymy natychmiast – inni jednak nieco zatarli się w pamięci.
Od Tadeusza Sznuka po Huberta Urbańskiego
Kto z nas nie zna spokojnego głosu Tadeusza Sznuka, który od lat wita widzów słowami „Proszę państwa, zaczynamy”? Albo charyzmy Huberta Urbańskiego, który sprawiał, że nawet najtrudniejsze pytania w „Milionerach” brzmiały jak wyzwanie życia?
W teleturniejach liczyła się nie tylko wiedza, ale też emocje i klimat programu. To prowadzący tworzyli niepowtarzalną atmosferę i napięcie, które utrzymywało widzów w niepewności do ostatniego pytania. Niektórzy, jak Wojciech Pijanowski, stali się symbolami całej epoki.
Dziś, w dobie internetowych formatów i krótkich wideo, trudno o programy z takim rozmachem i emocjami. Ale wspomnienia o tamtych czasach wciąż wywołują uśmiech.
Sprawdź, ile z tego jeszcze pamiętasz
Znasz na pamięć zasady „Familiady”? Wiesz, kto wypowiadał kultowe „Panie Robercie, otwieramy tablicę!”? A może pamiętasz twarz gospodarza, który zadawał pytania o literaturę, geografię i historię, zanim pojawił się Internet?
Przygotowaliśmy dla Ciebie zabawę, która sprawdzi, jak dobrze pamiętasz dawnych mistrzów polskich teleturniejów. To powrót do czasów, gdy telewizja łączyła pokolenia, a niedzielne popołudnia upływały na wspólnym kibicowaniu uczestnikom.
Wróć na chwilę do przeszłości i przekonaj się, czy potrafisz przypisać prowadzących do ich legendarnych programów. To nostalgiczna podróż po złotej erze polskiej rozrywki!
