To się nazywa historia z happy endem! policjanci z Oddziału Prewencji Policji w Poznaniu pełnili służbę na terenie Starego Miasta. Około godziny 19.00 patrol dostał wezwanie na interwencję. Po drodze, w okolicach ronda Śródka, zauważyli na pasie awaryjnym samochód, przy którym stali rodzice z małą dziewczynką na rękach. Obok nich stał mężczyzna. Jak się okazało to jeden z kierowców, żołnierz w czynnej służbie, który jadąc za pojazdem zauważył tę sytuację i rozpoczął udzielanie pomocy.
Widząc roztrzęsioną parę mundurowi podbiegli do niej i zapytali co się stało. Usłyszeli, że w takcie podróży ich dziecko zadławiło się kawałkiem jabłka i nie może złapać oddechu. Policjanci od razu przystąpili działania. Jeden z policjantów kontynuował rozpoczęte przez mężczyznę czynności ratunkowe - natychmiast ułożył dziewczynkę na przedramieniu, pochylił jej główkę i kilka razy klepnął między łopatkami, udrażniając w ten sposób drogi oddechowe. Drugi z funkcjonariuszy wezwał zespół ratownictwa medycznego, a pozostali zabezpieczyli miejsce zdarzenia i uspokajali wystraszonych rodziców. Po krótkiej chwili mundurowi wraz z rodzicami usłyszeli głośny płacz dziewczynki. Dziecko zaczęło oddychać. Szczęście rodziców było nie do opisania
relacjonuje Helena Dyla z oddziału Prewencji Policji w Poznaniu.
Po kilku minutach na miejsce przyjechała karetka. Okazało się, że reakcja policjantów była prawidłowa. Dziewczynka bowiem bardzo szybko.
Policja w mediach społecznościowych chwali się zapisem z kamer monitoringu miejskiego, które nagrały całe zajście: