Protest pracowników Urzędu Miasta Poznania
We wtorek (20 września) na pl. Kolegiackim, przed budynkiem Urzędu Miasta Poznania (UMP) zebrało się kilkuset pracowników magistratu. Urzędnicy domagali się m.in. podwyżki wynagrodzenia zasadniczego w całkowitej wysokości 700 zł brutto ze spłatą od stycznia 2022 r, a także jednorazową wypłatę 2,4 tys. zł brutto dla każdego pracownika „w związku z rażącym przedłużeniem negocjacji płacowych w 2021 r.”.
Podczas protestu do swoich pracowników wyszedł Jacek Jaśkowiak, który przyznał w rozmowie z zebranymi, że te postulaty są zasadne, jednak na razie nie może złożyć konkretnych deklaracji ich spełniania.
Jacek Jaśkowiak o proteście urzędników
Prezydent Poznania skomentował protest także w swoich mediach społecznościowych i uderzył w rząd. - Siedem lat nieudolnych rządów Zjednocznej Prawicy doprowadziło na skraj katastrofy naszą gospodarkę i finanse zarówno samorządów jak zwykłych obywateli. Pracownicy i pracownice urzędu pomimo nominalnie wyższych płac, realnie w portfelach mają coraz mniej. Bo płącą wyższe raty kredytów, rachunki za prąd, gaz, drożejące paliwo i żywność. Ich żądania podwyżek są więc jak najbardziej zasadne. W pełni je rozumiem - napisał Jaśkowiak.
Prezydent Poznania podkreślił, że inflacja uderza w budżety domowe, ale także w miejski. - Chciałbym móc zrealizować żądania pracowników. Uważam, że wykonują ciężką i odpowiedzialną pracę, za którą należy im się godne wynagrodzenie. 700 zł podwyżki, której się domagają to dla Miasta wzrost wydatków o ponad 130 mln zł. w skali roku - wylicza i dodaje, że dochody miasta maleją. Ponadto Jaśkowiak podkreślił, że zrobi jednak wszystko, aby znaleźć kompromis.