Te wojenne wyjazdy były szczególnie trudne, nie tylko logistycznie, ale emocjonalnie. - To co uderza najbardziej, kiedy patrzysz na bloki z wielkiej płyty, gdzie są wyrwy na 5 kondygnacji - mówi Krystian Machnik. - Zdajesz sobie wtedy sprawę, że może żyjemy w innych krajach, ale ci ludzie żyli tak samo. Wstawali rano, szykowali się do pracy czy szkoły i pewnego dnia tę rutynę przerwał atak ruskiej armii. Zdarzyło się coś, czego nie oczekiwali. My żyjemy tak samo jak oni i kto wie, kiedy nasza codzienność zostanie tak samo przerwana - dodaje.
Całą opowieść Krystiana Machnika możecie posłuchać poniżej.
Z każdą kolejną wyprawą przybywa grobów na cmentarzach, setki nowych przykrytych flagami - mówi Machnik. Za każdym razem trafiamy na taki pogrzeb, a najbardziej widoczny jest kiedy przejeżdżamy przez wioski. Prawie zawsze wygląda to tak, że nagle robi się korek na drodze, auta stają, widzimy ludzi klęczących po obu stronach drogi to już wiadomo, że zbliża się kondukt. Najwięcej ludzi jest na pogrzebach żołnierzy. Trumna jest niesiona przez wioskę, orkiestra, za nimi setki płaczących ludzi. To jest przejmujące.
A relację z wypraw do Ukrainy możecie śledzić na facebookowym profilu napromieniowani.pl