Śmiertelne potrącenie dziennikarki: Są zarzuty
Są zarzuty w sprawie śmiertelnego potrącenia dziennikarki Głosu Wielkopolskiego. Do wypadku doszło w czwartek na drodze między Budzyniem a Wągrowcem. 35-letnia Anna Karbowniczkach jechała na rowerze, gdy potrącił ją samochód. Zginęła na miejscu, a sprawca nie próbował udzielić jej pomocy. O szczegółach pisaliśmy w artykule poniżej:
Zarzuty usłyszało pięć osób. Kierowca pojazdu, Maciej N. - spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, nieudzielenia pomocy pokrzywdzonej i ucieczki z miejsca zdarzenia. 24-latek zeznał, że sądził, że potrącił zwierzę. Po wypadku uciekł, bo nie miał przy sobie prawa jazdy. Grozi mu do 12 lat więzienia. Dwóch pasażerów auta, a także brat kierowcy - usłyszało zarzuty nieudzielenia pomocy i zacierania śladów. Grozi za to 5 lat pozbawienia wolności. Tomasz P., mechanik samochodowy, który miał naprawić uszkodzone auto - usłyszał zarzut poplecznictwa. W niedzielę przeprowadzono sekcję zwłok kobiety. Bezpośrednią przyczyną jej śmierci było najprawdopodobniej uszkodzenie rdzenia kręgowego.
Prokuratura wystąpiła o areszt dla podejrzanych. Tylko mechanik samochodowy ma odpowiadać z wolnej stopy.
Dziennikarka Głosu Wielkopolskiego dostawała pogróżki?
Śledczy badają także wątek anonimu z pogróżkami, który przed śmiercią dostała kobieta. Na razie nie łączą obu spraw:
"Pogróżki były związane z niedawnym tekstem Anny Karbowniczak o śmierci 2-letniego Marcela z Chodzieży. W marcu został uduszony przez matkę, która wcześniej wraz z konkubentem znęcała się nad dzieckiem. W sprawie, jak się okazało, doszło do zaniedbań ze strony chodzieskiej policji i prokuratury. Kto groził Ani? Tego nie wiadomo, choć nie można oprzeć się wrażeniu, że był to ktoś, kogo dotyczył jej niedawny tekst" - pisze Głos Wielkopolski.