Sebastian Stachowiak, kierowca, który jako jedyny przeżył tragedię, stanął dziś przed sądem w Poznaniu. Jeszcze raz przeprosił rodziny ofiar i wyjaśnił, że w pogotowiu normą był wjazd na przejazd lewą stroną, a dróżnicy zawsze otwierali karetkom lewy szlaban. Przejazd w Puszczykowie był automatyczny.
Oskarżony w swoich wyjaśnieniach wskazał, że tego typu zachowanie, które dla zwykłych użytkowników drogi może wydawać się nawet szalone - dla pracowników pogotowia jest pewną normą ich pracy. On w swojej karierze, kilkadziesiąt - jeśli nie setki - razy w ten sposób jeździł, i to nie tylko jako kierowca, również jako pasażer. Jego koledzy, niestety tragicznie zmarli, czasem też kierowali tymi karetkami - wówi mecenas Andrzej Jarosław Reichelt, obrońca oskarżonego.
Początkowo kierowca karetki miał odpowiadać za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym i sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Prokuratura zmieniła jednak zarzut.
Oskarżony usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której zginęły dwie osoby - mówi prokurator Tomasz Latour z Prokuratury Rejonowej Poznań - Wilda.
Oskarżony był wcześniej karany za wykroczenia drogowe. Teraz grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.