Shrinkflacja i downsizing to w obecnych czasach bardzo znane zjawiska. Polegają na zmniejszaniu wielkości opakowań przy pozostawieniu tej samej ceny. Ten chwyt znany jest już nie tylko w naszym kraju, ale także w Wielkiej Brytanii, gdzie producenci starają się jak najmniej zwracać uwagę klientów na szalejący wzrost cen.
Drinkflacja. Mniejsza zawartość alkoholu – cena ta sama
W przypadku napojów aldolowych mamy do czynienia z drinkflacą, co oznacza, że kupujący nieświadomie nabywają słabsze piwo od miesięcy, płacąc tyle samo.
Jednak krytycy twierdzą, że drinkflacja jest bardziej podstępna, ponieważ nie ma zmiany kształtu ani rozmiaru butelek i puszek – i zawierają one taką samą ilość płynu.
Drinkflacja wpłynie na losy browarów w Polsce?
Wśród popularnych marek, w których obniżono zawartość alkoholu w Wielkiej Brytanii, znajdują się Foster's, Old Speckled Hen, Bishops Finger i Spitfire. Przewiduje się, że podobne obniżki zostaną wprowadzone u innych ze względu na zmianę prawa od sierpnia 2023 r., co oznacza, że cło naliczane od większości napojów będzie powiązane wyłącznie z zawartością alkoholu – czytam w serwisie portalspozywczy.pl.
Z informacji Daily Mail wynika, że alkohol według objętości (ABV) dla Foster's, sprzedawanego przez Heinekena w Wielkiej Brytanii, spadł od początku tego roku z 4 procent do 3,7 procent. Tymczasem ABV dla Old Speckled Hen spadł z 5 procent do 4,8 procent; Spitfire Amber Ale spadł z 4,5 procent do 4,2 procent; a Bishops Finger spadł z 5,4 procent do 5,2 procent.
Oszczędności piwnych gigantów?
Mimo tego, że obniżki mogą wydawać się niewielkie, generują oszczędności podatkowe w wysokości od 2 do 3 pensów na każdej wyprodukowanej butelce i puszce.
Browary twierdzą, że obniżka chroni ich przed rosnącymi kosztami, podczas gdy niektórzy podają nawet, że obniżają poziom alkoholu dla "dobra zdrowia publicznego".