100 kilogramów miedzi w trzy miesiące zebrał pan Marcin, żeby pokryć koszty własnego ślubu. Dzięki sprzedanemu złomowi, społecznik w sobotę został mężem niesłyszącej pani Michaliny. Uroczystość odbyła się w języku migowym, a młoda para wyszła z kościoła pod szpalerem z wykrywaczy metali.
Śluby kosztują trochę pieniążków, dlatego wraz z moją żoną postanowiliśmy zbierać złom. Dzięki temu dbamy o środowisko naturalne. Szukałem wszędzie: po śmietnikach, na ulicy, w domu, po znajomych. Głównie sprzęty RTV i AGD. Wolałem tak, niż pójść do banku i wziąć kredyt. Po prostu najlepiej jest zrobić dwie rzeczy na raz - mówi Marcin Kentzer-Nowakowski, który od lat sprząta bunkry na Sołaczu.
Zbieraniem złomu świeżo upieczony mąż dorabia sobie do pensji opiekuna medycznego. Kiedy udało się zebrać potrzebną na organizację ślubu kwotę, poznaniak kontynuował akcję, a uzbieranymi pieniędzmi wsparł schroniska dla zwierząt.
Zakątek Weteranów w Nekli i Schronisko przy Bukowskiej w Poznaniu - to właśnie dla nich mam już uszykowane trzydzieści kilogramów karmy dla zwierząt, puszeczki, gratisy od sprzedawców, którzy też się zaangażowali w pomoc. Bo uważam, że człowiek powinien pomagać wszystkim, a nie tylko sobie.
Młoda para właśnie się pakuje, by wyruszyć w podróż poślubną nad morze. Swój miesiąc miodowy spędzą na plaży - a jakże - z wykrywaczem metalu w dłoni! "Będziemy sprzątać przy okazji plażę, żeby nikt sobie tam nie zrobił krzywdy, a jak znajdą się jakieś drobniaki, to też będzie miło" - kończy pan Marcin.