Już ponad 60 tysięcy Wielkopolan jest bez pracy. Od początku pandemii z miesiąca na miesiąc źródła dochodu wysychają coraz bardziej. Od marca w województwie przybyło około dziesięciu tysięcy osób bezrobotnych. W porównaniu do ubiegłych lat - to ponad dwa razy więcej niż sumując liczbę niezatrudnionych z zeszłego roku z tą sprzed dwóch lat. W samym lipcu w regionie zatrudnienie straciło blisko 400 osób.
Powiat koniński, słupecki, chodzieski - to są właśnie te obszary z najwyższym wskaźnikiem bezrobocia. Czy sektor energetyczny, czy fabryki porcelany, które ostatnio ogłaszały zwolnienia. Z problemami boryka się branża reklamowa, poradnictwo finansowe, branża gastronomiczna i hotelarska - mówi Ryszard Zaczyński, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Poznaniu.
W lipcu w Poznaniu i w powiecie liczba niezatrudnionych wzrosła o prawie trzy punkty procentowe. Obecnie w stolicy Wielkopolski i okolicach w Urzędach Pracy zarejestrowanych jest ponad 9 i pół tysiąca osób
Biorąc pod uwagę wcześniejsze miesiące, gdzie zamknęło się kilkanaście dużych zakładów, a skala zwolnień dotyczyła ponad tysiąca pracowników, to w tym przypadku w lipcu mówiliśmy tutaj o skali dwóch zakładów i ponad dwustu osób.
Tymczasem nowych ofert pracy nie przybywa. W porównaniu z lipcem zeszłego roku, w zeszłym miesiącu ich liczba spadła aż o 63%. Sytuacja w stolicy Wielkopolski jest pod tym względem gorsza niż w Bydgoszczy, Lublinie czy Szczecinie.