W samym marcu i kwietniu żywność - w sumie - prawie o dziesięć. Wiosenny wzrost cen spowodowało nie tylko ryzyko kolejnej suszy, ale też pandemia koronawirusa.
W skutek niższych obrotów w handlu zagranicznym zmniejszyła się podaż cytrusów i nastąpiło przesunięcie konsumpcji w kierunku owoców krajowych, głównie jabłek - stąd znaczący wzrost ich ceny. Ceny niektórych towarów wzrosły także w wyniku nadmiernego gromadzenia zapasów spożywczych na początku pandemii - mówi prof. Sebastian Stępień z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
Do tego poznaniacy, częściej niż w restauracjach, jedzą teraz w domu. To też wpłynęło na zapotrzebowanie na owoce i warzywa. A na tym nie koniec.
Problemem w kolejnych tygodniach może być niedobór rąk do pracy w rolnictwie, zwłaszcza przy zbiorach owoców i warzyw, gdzie tradycyjnie zatrudniani byli pracownicy zza wschodniej granicy. Z drugiej strony, wzrost będzie hamowany nadchodzącym kryzysem gospodarczym, wzrostem bezrobocia i spadkiem dochodów ludności - tłumaczy ekspert.
Rekordowe ceny osiągają teraz jabłka, truskawki, czy czereśnie. Za kilogram tych ostatnich trzeba zapłacić nawet 20 złotych.