Część poznaniaków twierdzi, że w sklepach jest drożej niż przed wybuchem pandemii koronawirusa. Nie trudno oprzeć się takiemu wrażeniu. Są jednak branże, które w okresie pandemii stawiają na obniżki. Tak jest między innymi w sklepach internetowych, a także na stacjach benzynowych. Przypomnijmy, na jednej ze stacji w Poznaniu litr benzyny 95PB spadła poniżej TRZECH ZŁOTYCH. Jak pandemia koronawirusa odbije się na branży handlowej? Czy klienci będą musieli głębiej sięgać do swoich portfeli? O to zapytaliśmy eksperta z poznańskiej grupy mobilnej Qpony-Blix, Marcina Lenkiewicza.
Jak obecna sytuacja i związane z nią ograniczenie handlu wpłynie na całą branżę handlową w Polsce?
Ograniczenie handlu zdecydowanie wpłynęło na kondycję firm sprzedających stacjonarnie, szczególnie ze swoimi placówkami w centrach handlowych. Negatywny wpływ wiąże się oczywiście z ustawowym zamknięciem tych sklepów. Lepiej w tej kategorii radzą sobie firmy, które już wcześniej wdrożyły i działały wielokanałowo, czyli stacjonarnie i on-line. Sieci handlowe (np. dyskonty, hipermarkety, supermarkety) powinny radzić sobie dobrze. Z jednej strony ze względu na tzw. ‚zatowarowywanie się” Polaków związane z pandemią, z drugiej dzięki nadchodzącemu okresowi Świąt Wielkanocnych, z którym również wiąże się większa konsumpcja tych dóbr.
Marketplace’y internetowe, w szczególności sprzedaż na nich produktów FMCG [między innymi produkty spożywcze i środki czystości – red.], są zdecydowanie miejscem, gdzie Polacy będą szukać produktów codziennej potrzeby. Wielu z nich zrobi to po raz pierwszy, co niewątpliwie pozytywnie wpłynie na całą kategorię zakupów on-line. Dla wielu zaskoczeniem było oblężenie sklepów budowlanych w ciągu tygodnia oraz w weekendy. Polacy postanowili wykorzystać czas intensywniejszego pozostania w domu na wiosenne remonty. Sytuacja ta jednak może się zmienić wraz z nakazem zamknięcia tych sklepów w weekendy aż do odwołania.
Czy po powrocie do "normalności" musimy liczyć się z podwyżkami cen w sklepach?
Podwyżki w sklepach to nie jest wcale tak oczywisty scenariusz. Aktualne zmiany w cenach, brak pewnego asortymentu lub podniesione ceny mogą być związane na przykład z podniesionymi kosztami logistyki, a nie z chęcią zarobienia więcej przez sieci handlowe. W kontrze do tej tezy, uważam, że sklepy będą intensywnie komunikowały promocje, ponieważ walka o klienta w tym segmencie jest naprawdę zacięta. Część Polaków straci pracę lub sprawnie będzie musiała się przekwalifikować, co nie wpłynie pozytywnie na zwiększenie wydatków lub przynajmniej utrzymanie ich wartości sprzed pandemii. Podwyżki lub mniejsza ilość promocji mogą się pojawić w sklepach stacjonarnych usytuowanych w centrach handlowych. Najemcy w ten sposób początkowo mogą chcieć nadrobić stracony poprzez zamknięcia ich punktów czas zarobkowy.
Czy sieci handlowe mogą zrezygnować z atrakcyjnych dla klientów akcji, promocji, obniżek czy ofert specjalnych?
Promocje to niezmiennie najbardziej efektywne narzędzie reklamowe sieci handlowych, stąd nie zrezygnują one z tej opcji. Nasze platformy z rabatami, BLIX i Qpony, właśnie w tym okresie zauważają wzrosty nawet przy ograniczonym handlu. Promocji może być mniej lub będą mniej atrakcyjne. Może to być spowodowane większą ceną surowców, niewystarczającym zatowarowaniem danymi produktami lub innymi czynnikami (np. wzrosty cen logistyki). Jednak promocje nadal zostaną. Polacy to shopperzy rozważni i pragmatyczni, którzy znają swoje ulubione marki, często te największe, ale chcą je kupować w okazyjnych cenach, wysoko ceniąc sobie jakość tych produktów.
