Koczują w szałasach, pustostanach czy bunkrach. Krótko mówiąc - w miejscach nieogrzewanych. Wszystkie te koczowiska - a może ich być nawet 100 - trzeba sprawdzić. Zwłaszcza, że bezdomni z mniejszych miejscowości na zimę przenoszą się do tych większych.
Im bliżej jesieni, zimy lub gdy temperatura schodzi poniżej zera to tych ludzi tak naprawdę przybywa. W takich aglomeracjach jak Poznań tak naprawdę łatwiej przetrwać ten trudny okres
mówi Przemysław Piwecki ze straży miejskiej. Funkcjonariusze apelują, by zgłoszenia o miejscach koczowania osób bezdomnych kierować do straży miejskiej lub Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie