Wiara Lecha Poznań - Futsal Świecie. Mecz niepokonanych
Wiara Lecha Poznań i Futsal Świecie to dwie najlepsze drużyny w grupie północnej 1. Ligi Futsalu. Przed niedzielnym starciem w Centrum Sportu Politechniki Poznańskiej obie ekipy miały na swoim koncie siedem zwycięstw i remis. Wyżej w tabeli plasowali się jednak goście, którzy mieli lepszy bilans strzelonych i straconych goli. Mecz mogło obejrzeć zaledwie 299 widzów, o czym pisaliśmy TUTAJ.
Wiara Lecha Poznań - Futsal Świecie. Hit nie zawiódł
Już przed meczem było wiadomo, że będzie to emocjonujące i zarazem nerwowe starcie o fotel lidera 1. Ligi Futsalu. Świetnie w mecz weszli gospodarze, którzy już w drugiej minucie wyszli na prowadzenie za sprawą Uriela Cepedy. Argentyńczyk to strzelec wyborowy i przed niedzielnym meczem na swoim koncie miał aż 21 trafień. Dzień przed spotkaniem poznański klub poinformował, że Cepeda przedłużył swój kontrakt o kolejny sezon. To były jednak dobre złego początki, bowiem stracony gol rozsierdził gości ze Świecia. W 5. minucie do wyrównania doprowadził Piotr Kaczkowski, a pół minuty później Karol Czyszek pokonał bramkarza gospodarzy.
Futsaliści ze Świecia dominowali na parkiecie praktycznie całą pierwszą połowę. W 18. minucie podwyższyli prowadzenie za sprawą Szymona Kocieniewskiego. Goście do do przerwy mogli prowadzić nawet 4:1, ale przedłużony rzut karny obronił Noel Charrier.
Poznaniacy zaryzykowali. To kosztowało trzy stracone gole
Co się odwlecze to nie uciecze - najwyraźniej z takiego założenia wyszli goście, bowiem już w 45 sekundzie drugiego gola zdobył Kocieniewski. Minutę później drugiego gola strzelił strzelił także Cepeda, który wykorzystał uśpioną na moment defensywę gości.
Wtedy poznaniacy zdecydowali, że warto jeszcze mocniej zaryzykować, aby odwrócić losy spotkania. Wycofanie bramkarza sprawiło, że do pustej bramki najpierw strzelił Krzysztof Elsner, a następnie dalekim wykopem spod własnej bramki gola zdobył bramkarz Bartosz Piotrowski. Niecałe dwie minuty później, kolejnym celnym strzałem z dystansu do pustej bramki popisał się Mateusz Cyman i zrobiło się już 7:2 dla gości. - Wycofany bramkarz to ryzyko. W kilku momentach źle się zachowaliśmy, straciliśmy gole. Goście obnażyli jednak nasze braki w rozgraniu - tłumaczył po meczu trener Wiary Lecha, Dariusz Pieczyński.
Gospodarze nie poddawali się i nadzieję w serca kibiców wlał ponownie Cepeda, który zdobył dwie kolejne bramki w ciągu 30 sekund. Czasu jednak było niewiele, bowiem do końcowej syreny pozostawało siedem minut. Obie ekipy miały swoje kolejne szanse, ale wynik się już nie zmienił do końcowej syreny. - Staraliśmy się napierać na przeciwnika, ale trzeba oddać im to, że postawili nam naprawdę wysokie warunki. My przegrywaliśmy też wiele drugich piłek. Oni byli też lepiej przygotowani pod względem szybkościowym i te elementy zaważyły na tym, że przegraliśmy - przyznał po meczu szkoleniowiec poznaniaków.
Wiara Lecha Poznań przegrała pierwszy mecz w sezonie, ale pozostaje wiceliderem rozgrywek. W zespole nikt nie ma zamiaru załamywać rąk, ponieważ do końca rozgrywek pozostało jeszcze wiele spotkań. - My znamy swoje miejsce w szeregu. Jesteśmy w fazie budowy. To, że przegraliśmy to nic się nie dzieje. Za tydzień mamy kolejne trzy punkty do zdobycia. Ważne, aby wyciągnąć wnioski z tego meczu - zakończył trener Pieczyński.