Hotel Ikar został przeobrażony w izolatorium dla chorych z koronawirusem

i

Autor: fot. Polski Holding Hotelowy/mat.pras.

Do końca listopada uchodźcy z Ukrainy mają się wyprowadzić. Hotel Ikar chce ich wymeldować

2022-11-14 16:04

30 listopada to ostatni dzień, w którym ukraińscy uchodźcy będą musieli opuścić hotel Ikar. Winnym całej tej sytuacji ma być planowany remont hotelu, który ma rozpocząć się 1 grudnia. W hotelu mieszka 250 osób, które uciekły po rosyjskiej inwazji do Polski. Według informacji Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego uchodźcy mają być rozlokowani po hotelach w mieście, oraz pod Poznaniem.

Chcą wysiedlić obywateli Ukrainy

Są to różni ludzie: pracujący, uczący się, kobiety z dziećmi, całe rodziny. Są także osoby leczone onkologicznie. W związku z tym uchodźcy postanowili napisać petycję do wojewody wielkopolskiego w tej sprawie. Oto treść tej petycji:

My, niżej podpisane uchodźczynie i uchodźcy z Ukrainy, zamieszkujący od kilku miesięcy w hotelu Ikar przy ul. Solnej, zwracamy się do Wojewody Wielkopolskiego i Rządu Polskiego o wstrzymanie naszego wysiedlenia z Poznania i z hotelu Ikar. W zdecydowanej większości pochodzimy z terenów okupowanych, nieustannie ostrzeliwanych i zniszczonych wskutek działań wojennych, m.in. z Mariupola, Charkowa, obwodu charkowskiego, Mikołajowa, Nowej Kachowki i Melitopola. Obecnie dowiadujemy się, że musimy opuścić hotel Ikar do końca listopada br., mimo iż zapewniano nas, że będziemy mogły pozostać w nim do zakończenia wojny. Proponuje się nam przesiedlenie do innych miejscowości, z reguły znacznie oddalonych od Poznania lub słabo z nim skomunikowanych, albo wynajęcie mieszkania, co przy bardzo wysokich w ostatnim czasie cenach najmu jest dla nas nieosiągalne.

Sytuacja trudna do rozwiązania

Skąd petycja do wojewody? Hotel Ikar należy do Polskiego Holdingu Hotelowego, którego właścicielem jest Ministerstwo Aktywów Państwowych wicepremiera Jacka Sasina. Uchodźcy nie chcą przeprowadzać się do innych miejscowości, ze względu na swoją pracę i szkoły swoich dzieci.

Mateusz Daszkiewicz, rzecznik wojewody wielkopolskiego komentuje sprawę tak:

Znamy specyfikę tych osób, przeanalizowaliśmy praktycznie każdą z tych osób, która tam się znajduje, pokój po pokoju, badaliśmy sytuację społeczną tych osób, związaną również z tym, że dzieci uczęszczają do szkół na terenie Poznania, niektóre osoby pracują, niektóre osoby są również niepracujące i tutaj możemy zaproponować im w tym momencie lokalizację również poza powiatem poznańskim i takie oferty każdej z tych osób również zostały złożone. (...) Musimy zwrócić uwagę na jedną rzecz, że hotel Ikar jest dobrym miejscem, jest to trzygwiazdkowy hotel, w bardzo wysokim standardzie, nie mamy drugiego takiego obiektu w naszym katalogu tych obiektów, które są do dyspozycji wojewody, z którymi mamy podpisane porozumienia, jednak jest to podmiot gospodarczy, który ma swoją specyfikę, chce się rozwijać, chce się modernizować i jakby tego nie możemy im w żaden sposób blokować.

Co mają zrobić uchodźcy?

O wypowiedź poprosiliśmy także prof UAM dr hab Zbigniewa Szmyta z Centrum Badań Migracyjnych UAM , który obserwuje tę sprawę.

Sytuacja mieszkanek hotelu Ikar, osób z doświadczeniem uchodźczym z Ukrainy jest bardzo trudna. Wojewoda, ani żaden z pracowników hotelu, że będą musieli się wyprowadzić z końcem listopada, mieszka tam 250 osób, głównie kobiety, z dziećmi z niepełnosprawnością, albo z członkami rodzin, które mają jakąś niepełnosprawność, są tam też osoby chore na raka, chce się je wysiedlić daleko za Poznań, czasem nawet 150 kilometrów od Poznania, do małych miejscowości, gdzie nie ma szkół specjalnych, do których z trudem zapisały swoje dzieci te kobiety. Nie ma też odpowiednich warunków, czyli te niepełnosprawne osoby będą uwięzione w tych nowych lokacjach, nie mówiąc już o bardzo ubogich warunkach lokalowych, dlatego postulujemy żeby wojewoda zmienił swoją decyzję i pozwolił chociaż zimę przeżyć w hotelu Ikar.

Patowa sytuacja

Wojewoda wielkopolski próbuje załagodzić sytuację, jednak czy się jemu to uda? Tego nie wiadomo. Urząd Wojewódzki decyzję tłumaczy bezpieczeństwem. Mieszkańcy boją się o zimę. Rozmowy są bardzo trudne do rozstrzygnięcia.