To był szczególnie kontrowersyjny odcinek "Sprawy dla reportera". Elżbieta Jaworowicz w studiu gościła pana Sebastiana, którego żona zaczęła korzystać z porad rzekomego "cudotwórcy". Szybko okazało się, że mężczyzna ten, nie miał nic wspólnego z medycyną, a już z pewnością nie z cudami.
Chciał leczyć energią boską dziecko chore na cukrzycę. Zalecał odstawienie insuliny
Oszust, który uważał się za "cudotwórcę" w rzeczywistości okazał się szarlatanem. Według jego porad rodzina powinna leczyć chorego na cukrzycę chłopca, poprzez energię boską, a nie insulinę. Mało tego, kobieta bezrefleksyjnie zastosowała się do wytycznych "lekarza". Mężczyzna zalecił też, aby poić dziecko miksturami, a wszystko po to by "wypędzić z niego diabła". Co najgorsze, te "zalecenia" doprowadziły niemal do śmierci.
Niestety to nie koniec tej dramatycznej historii. Żona pana Sebastiana obiecywała mu, że nie będzie więcej korzystać z porad oszusta, jednak nie dotrzymała słowa. Niespodziewanie kobieta uciekła z domu z dwójką dzieci i... 280 tysiącami złotych, które zabrała z ich wspólnego konta.
"Sprawa dla reportera". Leczyła dziecko u szarlatana i ukradła pieniądze
Prowadząca program wzięła sprawy w swoje ręce. - Elżbieta Jaworowicz postanowiła osobiście udać się do feralnego gabinetu. Niestety, nie zastała nikogo na miejscu. Z udostępnionych jej dokumentów wyczytała za to interesujące spostrzeżenie. Czarokleta jest przekonany, że pod lewym obojczykiem mieści się "centrum miłości bożej" - relacjonuje portal 02.pl.
Poszkodowany pan Sebastian, opowiadając swoją historię wyznał, że jego była małżonka w poprzednich latach leczyła się psychiatrycznie. Niestety przez pseudolekarza - przestała brać leki. Dodajmy, że spotkania z szarlatanem były kosztowne. Każda sesja to koszt od 150 do 300 zł.
- Mówiła do mnie, że jest Ewą, a ja jestem Adamem. My musimy ludzkość uratować. (...) I przyszłość przewidywał, żona łączyła się z nim telepatycznie - przytoczył. - Niejednokrotnie miewał kontakty pozawerbalne z istotami nieżyjącymi, czy z tamtego świata - dodał znajomy poszkodowanego, cytuje o2.pl.
Pan Sebastian powiedział też, że pseudonaukowiec jest z zawodu spawaczem i był także świadkiem Jehowy. Mężczyzna zamierza zrobić wszystko, by odzyskać dzieci. Sąd stanął po jego stronie.
Wspomnienia z lat 90. Sprawdź naszą relację: