OBLK. Enea AZS Politechnika Poznań - MB Zagłębie Sosnowiec w grze o półfinał
Wóz albo przewóz - tak można było śmiało zapowiadać czwartkowe starcie w hali Politechniki Poznańskiej. Po trzech spotkaniach MB Zagłębie Sosnowiec prowadziło z Eneą AZS Politechniką Poznań 2-1 w serii do trzech zwycięstw. Tak więc rachunek przed czwartkową batalią był prosty. Wygrana gospodyń sprawiała, że będzie piąty mecz w Sosnowcu. Z kolei wygrana drużyny gości sprawiała koniec serii i awans Zagłębia do półfinału.
Poznanianki już w środę grały z nożem na gardle. Po dwóch porażkach w Sosnowcu musiały wygrać i to uczyniły. Nie styl był najważniejszy, ale efekt i to się udało osiągnąć. Nikt jednak nie myślał o tym, aby się zatrzymać. W końcu zarówno w Poznaniu, jak i w Sosnowcu celem był awans do strefy medalowej OBLK.

Enea AZS Politechnika Poznań - MB Zagłębie Sosnowiec. Tak wyglądał 4. mecz ćwierćfinałowy Orlen Basket Ligi Kobiet
Początek meczu należał zdecydowanie do przyjezdnych, które rozpoczęły od prowadzenia 7:0. Dopiero po trzech minutach Jovana Popović przełamała niemoc strzelecką gospodyń rzutem za trzy punkty. Później gra się wyrównała, ale nie stała na wysokim poziomie. Niespełna dwie minuty przed końcem pierwszej kwarty poznanianki wyszły na prowadzenie (10:9). Ostatecznie gospodynie prowadziły po pierwszych dziesięciu minutach pięcioma punktami (14:9).
Kibice, którzy przyszli na ten mecz oglądali mecz walki. Świadczy chociażby o tym liczba przewinień. W drugiej kwarcie obie ekipy przekroczyły dozwolony limit. Jeśli chodzi o grę to była ona w dalszym ciągu bardzo nerwowa i szarpana. Wystarczy spojrzeć na skuteczność z gry (29% poznanianki i 25% sosnowiczanki). Enea AZS Politechnika po 20 minutach zwiększyła swoją przewagę o jedno „oczko” (29:23), ale w dalszym ciągu była to znikoma zaliczka, którą przyjezdne mogły szybko zniwelować w pozostałej części gry. I tak też faktycznie się stało. Trzecia kwarta to dużo lepsza gra zespołu z Sosnowca. Zespół gości po nieco ponad czterech minutach odrobił wszystkie straty z nawiązką i wrócił na prowadzenie (37:34). Bardzo dobrze w drużynie z Sosnowca dysponowana była Klaudia Wnorowska. Poznanianki miały jednak w swoich szeregach Britney Jones. Amerykanka nie bała się rzucać z trudnych pozycji. Choć często się myliła, to gdy już trafiała, dawała sporo nadziei na wygranie spotkania. Ostatecznie w trzeciej kwarcie minimalne lepsze były przyjezdne, ale to poznanianki pozostawały ciągle na prowadzeniu (45:40).
Koniec sezonu dla Enea AZS Politechnika Poznań
Sosnowiczanki nie miały zamiaru jednak wracać na piąty mecz do własnej hali. Świetnie ostatni akord meczu rozpoczęła przede wszystkim Keondria Calloway, która była praktycznie nie do zatrzymania w ostatniej kwarcie spotkania (w całym spotkaniu rzuciła 23 punkty - przyp. red.). Amerykanka 35 sekund przed końcową syreną trafiła kolejną trójkę w meczu i wyprowadziła swój zespół na pięciopunktowe prowadzenie (62:57). To był cios, po którym Akademiczki już się nie podniosły. Tym samym to Zagłębie awansowało do półfinału Orlen Basket Ligi Kobiet, w którym zmierzy się z VBW Gdynia. - Sił zabrakło, ale nie chce na to zganiać. Zabrakło też trochę szczęścia. Te trzy trójki w ostatniej kwarcie były dla nich bardzo ważne - mówił na gorąco o przyczynach porażki trener Wojciech Szawarski. - Szkoda nam pierwszego meczu w Sosnowcu. Szkoda mi kibiców i dziękuje wszystkim za wsparcie. Przykro mi, że kończymy sezon, ale spróbujemy w przyszłości sprawić, aby potrwał on dłużej. Liczyliśmy na to, że awans do czwórki będzie. W tym roku była ona najbliżej w przeciągu tych trzech ostatnich lat. Patrząc na składy i budżety innych zespołów to miejsce jest adekwatne. Nasz potencjał jest na piąte miejsce, a przy odrobinie szczęścia na bycie w czwórce, ale tego szczęścia nam zabrakło - podsumował.
Zawodniczki z Poznania opuszczały parkiet ze łzami w oczach. Jedną z nich był kapitan zespołu Agnieszka Skobel. - Jest nam bardzo przykro. Liczyłyśmy, że wrócimy w niedzielę do Sosnowca. Przez większą część meczu prowadziłyśmy. Mi się wydaje, że sił zabrakło w końcówce. Cały sezon dał się już we znaki. Zagłębie też miało krótką ławkę, ale ten mecz tak wyglądał, że na to trzeba wskazać - przyznała doświadczona zawodniczka, dla której być może to był ostatni mecz w karierze. - Nie chciałaby tak przed mikrofonem o tym mówić, ale wszystko na to wskazuje. Nie będę się jednak zarzekać - dodała.