Lata 90.

Jedna duża za dwie małe? Tak wyglądał pierwszy biznes w dzieciństwie [GALERIA]

Karteczki w latach 90. i 00. zbierał każdy. Kluczem do sukcesu było posiadanie jak największej kolekcji, ale nie byle jakiej… Wszyscy kolekcjonerzy wiedzieli, że o najcenniejsze karteczki trzeba było walczyć. W jaki sposób? Więcej szczegółów znajdziecie w poniższym artykule. Przenieście się z nami w czasie.

Karteczki - hit w latach 90.!

W tamtych czasach każdy chodził z segregatorem, jednak nie było w nich dokumentów, a... karteczki! Najczęściej karteczki przedstawiały postacie teledysków i bajek, które był popularne w Polsce za pośrednictwem kaset VHS, Polonii 1 i raczkującego Polsatu, z kolei w późniejszym okresie dostępny był już Cartoon Network oraz RTL 7.

Tak rozpoczęła się era wyjątkowej pasji, czyli zbierania karteczek. Z reguły dostępne były w rozmiarze A5 i A6, ale zdarzały się wyjątki (karteczki były wtedy w nieregularnym kształcie - sprawdź naszą galerię). Można było kupić je w kioskach czy sklepach papierniczych, były tanie, co zachęcało do wymieniania się nimi, czyli oddawania swoich egzemplarzy w zamian za inne.

Zbieranie karteczek. Na czym polegało to hobby? 

Jeżeli zbierałeś karteczki, to z pewnością pamiętasz na czym polegało to zajęcie. Jednak pozwól, że wyjaśnimy to innym Czytelnikom, którzy wychowali się wcześniej, gdy karteczki jeszcze nie były modne albo dorastali po fali popularności kolorowych kartek. 

Każdy hobbysta mógł pochwalić się unikalną kolekcją karteczek, do których paradoksalnie nie należało się przywiązywać. Już wyjaśniamy dlaczego. Gdy nadeszła pora przejrzenia kolekcji innego pasjonata - i padło kultowe "wymienimy się?" - trzeba było obrać dobrą strategię. Jakie karteczki wydać ze swojego zbioru, by nie być za bardzo stratnym, a jednocześnie zyskać karteczkę z kolekcji drugiej osoby? Na tym etapie zaczynały się prawdzie negocjacje i tylko ci najsprytniejsi otrzymywali to, co tak naprawdę chcieli. 

Karteczki - sztuka prawdziwej negocjacji

Dlaczego jedna karteczka z Dalmatyńczykami, była więcej warta niż ta z ta Kaczorem Donaldem? I czemu najcenniejsze były te z "Królem Lwem"? Pamiętacie, że za "jednego" "Króla Lwa" można było dostać nawet 10 karteczek z innych bajek? Tak samo cenne były te "śliskie", a była to pierwsza karteczka w paczce, która zazwyczaj odznaczała się barwą i strukturą od pozostałych. Sądzę, że producenci dokładali je do opakowania, jako zabezpieczenie pozostałych sztuk, jednak później coś sprawiło, że właśnie te śliskie, były najwięcej warte.

Nikt nie wiedział, na czym dokładnie polegało to niepisane prawo, jednak wiele osób się do niego dopasowywało. To była sztuka prawdziwej negocjacji!

A wy zbieraliście karteczki? Ile ich mieliście?

Hit lat 90. Sprawdźcie naszą kolekcję karteczek: