Zdaniem radnej, Ewy Jemielity pomoc słonicy Kindze po upadku udzielona została za późno i w nieodpowiedni sposób:
Kiedy słoń się przewróci to ma mikro szanse na przeżycie, jeśli pomoc nie jest natychmiastowa. Położenie go w pozycji tej tak zwanej mostkowej, to to jest właściwie zagłada słonia. W takiej pozycji słoń może przebywać maksymalnie kilkanaście minut ze względu na masę ciała, jeśli za długo leży następuje przyduszenie, bo jest niedotlenienie, albo wręcz miażdżenie włókien mięśniowych - mówi radna Ewa Jemielity.
Pomoc Kindze została udzielona najszybciej jak było to możliwe - odpowiada Remigiusz Koziński z poznańskiego Zoo:
Akcja związana z ratowaniem słonicy to nie jest bardzo prosta sprawa, gdyby nie pomoc strażaków, to pewnie nie udałoby nam się niczego zrobić. (...) Tylko dzięki ich ogromnej pomocy udało się ustawić [Kingę] właśnie w pozycji mostkowej, co przez jakiś czas umożliwiało jej oddychanie, odciążyło trochę serce, odciążyło trochę płuca. Niestety Kinga słabła z godziny na godzinę.
Radna uważa, że powodem upadku słonicy mogło być złej jakości siano, którym karmiona była słonica:
Dowiaduję się od pracowników, że wysyłane są próbki do badań dopiero po skarmieniu siana i wracają próbki z informacją, że jest wysokie skażenie strzępkami grzybni - mykotoksyn - Ewa Jemielity.
Jeżeli nawet organoleptycznie stwierdzamy, że siano jest złej jakości, to oczywiście ono nie trafia do zwierząt.(...) Żeby w przypadku dyskusji z producentem na temat jakości siana mieć argumenty to, kiedy takie siano wzbudza podejrzenia, wtedy kierujemy je na badania - odpowiada Remigusz Koziński z zoo.
Przypomnijmy Słonica upadła wczoraj około godziny 5.00 rano. Po południu zoo poinformowało, że Kinga musiała zostać poddana eutanazji. W tym tygodniu zostanie przeprowadzona sekcja zwłok słonicy, aby ustalić dokładne przyczyny upadku zwierzęcia.
Pracownica oskarża dyrektora poznańskiego ZOO o mobbing i traci pracę.
Karolina Witczak w ogrodzie pracowała 8 lat, zajmowała się zaopatrzeniem. Wypowiedzenie miała dostać w minioną sobotę:
wypowiedzenie na cztery strony, bzdurne, wydumane powody, chociażby takie właśnie, że straciłam zaufanie, ponieważ złożyłam skargę o mobbing na ręce sekretarza urzędu miasta. (...) Pan dyrektor wielokrotnie był złapany na tym, że po prostu śledził pracowników, zarówno na terenie ogrodu zoologicznego, jak i poza nim - powiedziała nam Karolina Witczak.
Dyrektor ZOO Piotr Przyłucki nie udzielił nam komentarza. Na pytania dziennikarzy odpowiadał w środę Remigiusz Koziński, przypisany do kontaktu z mediami. Ale sprawy komentować nie chciał:
W sprawach kadrowych nie będę się wypowiadał, bo nie jestem do tego upoważniony i nie mam nawet kompetencji, żeby to oceniać.
Miejska radna, Ewa Jemielity wzywa ZOO do przywrócenia Karoliny Witczak do pracy. Chce też powołania w Radzie Miasta komisji, która przeprowadzi kontrolę w Ogrodzie Zoologicznym.