Sąd rejonowy w Poznaniu planował we wtorek (28 lutego) zakończyć proces przeciwko czterem funkcjonariuszom policji oskarżonym o niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień w związku z zabójstwem 21-letniej kobiety w Żernikach. Strony nie wygłosiły jednak mów końcowych – obrońca jednego z oskarżonych, Krzysztofa W., poinformowała, że chciałby on złożyć wyjaśnienia.
Morderstwo w Żernikach
Monika G. została zamordowana 23 marca 2016 roku w Żernikach przez swojego byłego partnera Sławomira B. Wcześniej, obawiając się o swoje zdrowie i życie, kilkakrotnie prosiła policję o pomoc. Kobieta składała zawiadomienie ws. psychicznego i fizycznego znęcania się nad nią przez Sławomira B. Prosiła też o interwencję w związku z agresywnym zachowaniem mężczyzny. Sławomir B., poszukiwany po dokonaniu zbrodni, popełnił samobójstwo.
Akt oskarżenia przeciwko czterem policjantom skierował do poznańskiego sądu rejonowego Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Po śmierci kobiety i wewnętrznej kontroli w policji, odwołane zostało kierownictwo komisariatu na poznańskim Nowym Mieście.
Policjanci na ławie oskarżonych
W związku z zabójstwem Moniki G. w Żernikach, prokuratura zarzuciła Marzenie L., policjantce, która prowadziła postępowanie o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad Moniką G., że nie dopełniła ciążących na niej obowiązków służbowych. Kobieta nie przekazała dwóch wniosków pokrzywdzonej Moniki G. o udzielenie jej środków ochrony i pomocy Komendantowi Wojewódzkiemu Policji w Poznaniu. Taki sam zarzut usłyszał Paweł I., który jako zastępca naczelnika wydziału kryminalnego, nadzorował postępowanie prowadzone przez Marzenę L. Funkcjonariuszom grożą kary do trzech lat więzienia.
O przekroczenie uprawnień i poświadczenie nieprawdy w dokumentach zostało z kolei oskarżonych dwóch innych funkcjonariuszy: Krzysztof W. i Piotr R. Pierwszy z policjantów prowadził, drugi nadzorował postępowanie dotyczące kierowania gróźb karalnych oraz naruszenia nietykalności cielesnej Moniki G. przez jej byłego partnera, do którego doszło w lutym 2016 roku. W toku tego postępowania sporządzili oni cztery notatki urzędowe, ostatnią datowaną na dwa dni przed zabójstwem Moniki G.
Według śledczych, w notatkach tych oskarżeni policjanci udokumentowali przeprowadzenie czynności, które faktycznie nie miały miejsca. W ten sposób mieli poświadczyć nieprawdę co do okoliczności podjęcia próby zatrzymania i wykonania czynności procesowych z udziałem Sławomira B. Funkcjonariuszom grożą kary od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
W sądzie oskarżeni podkreślali, że są niewinni. Kiedy proces się rozpoczynał – w kwietniu 2018 roku - odmówili także składania wyjaśnień; odpowiadali wyłącznie na pytania swoich obrońców.
We wtorek w sądzie Krzysztof W. powiedział, że to on napisał notatki, które są zawarte w aktach sprawy. - Chciałem jednak dodać, że zostały one napisane pod wpływem nacisków moich przełożonych – zaznaczył.
- Pamiętam, jak w tym dniu przyszedł do mnie do pokoju jeden z moich przełożonych Piotr R. i powiedział, że był na spotkaniu z przełożonymi i żeby nie było problemów, to żebym napisał notatki, które będą mnie w jakich sposób chroniły. Pamiętam, że powiedziałem Piotrowi, że ja się sam nie podpiszę pod tymi notatkami, bo pomyślałem, że dlaczego ja mam tutaj coś pisać. Zaproponował więc, że razem napiszemy te notatki i że się pod nimi podpiszę. Pamiętam, że na podjęcie tej decyzji była chwila, minuta dosłownie – mówił.
- Sam nie wiedziałem co zrobić, i pod wpływem tych nacisków stwierdziłem, że decyduję się na napisanie tych notatek. Pamiętam jeszcze, że przyszedł jeszcze jeden z przełożonych, ale nie pamiętam nazwiska i sprawdzał te notatki, czy są dobrze napisane. Chciałem nadmienić, że bardzo żałuję, że je napisałem i że bardzo mi przykro z powodu tego, co się wydarzyło i bardzo współczuję całej rodzinie (pokrzywdzonej kobiety) – dodał.
Krzysztof W. zaznaczył, że to Piotr R. miał mu mówić, dyktować, co napisać w tych notatkach. - Treść tych notatek była niezgodna z tym, co się wydarzyło. W ogóle nie chciałem pisać tego, bo była tam pisana nieprawda. Pamiętam, że w tych notatkach było napisane, że pojechaliśmy tam na miejsce, ale nikogo nie zastaliśmy. Nie byliśmy tam na miejscu – podkreślił.
Mężczyzna wskazał także, że „sporządzenie tych notatek odebrałem trochę jako polecenie służbowe, trochę jako nacisk, obawiałem się konsekwencji jakie mogą wynikać z niezapisania tych notatek. W tym czasie miałem małe dziecko i bałem się, że stracę pracę i nie poradzę sobie finansowo”.
Oskarżony dopytywany dlaczego nie powiedział o tych okolicznościach wcześniej, odparł, że „trudno mi powiedzieć, dlaczego o tym nie powiedziałem wcześniej. Moralnie też się z tym źle czułem. Nikt na mnie nie naciskał, że mam powiedzieć to właśnie dzisiaj na rozprawie” – zaznaczył.
Po złożeniu przez Krzysztofa W. wyjaśnień, obrońca osk. Piotra R. złożył wniosek m.in. o przesłuchanie w charakterze świadka osób wskazanych przez Krzysztofa W. w jego wyjaśnieniach na okoliczność potwierdzenia lub zaprzeczenia treści wyjaśnień dotyczących sporządzenia notatki. Wniósł także o odroczenie rozprawy celem umożliwienia ustosunkowania się do treści tych wyjaśnień przez osk. Piotra R., który nie był obecny we wtorek w sądzie.
Sąd przychylił się do tych wniosków. Kolejna rozprawa odbędzie się w kwietniu.
Polecany artykuł: