Jak alarmuje mediator sądowa, zakażeni mają tam być leczeni pyralginą i ibuprofenem, do tego: nie mieć dostępu do środków do dezynfekcji i nie przestrzegać dystansu społecznego.
- Otrzymałam ponad 20 telefonów w ostatnich dwóch tygodniach od osadzonych i ich bliskich, którzy twierdzili, że w każdej celi, gdzie przebywa od trzech do siedmiu osób, pomimo, że powinno przebywać znacznie mniej, wszystkie osoby są chore, na różnym poziomie zarażenia, ale wmawia się im, że jest to tylko i wyłącznie przeziębienie - mówi nam mediator sądowej, Beaty Jackowiak.
Areszt śledczy dementuje te doniesienia i podaje, że w szpitalu dla osadzonych przy Młyńskiej obecnie przebywa trzynastu zakażonych koronawirusem, z czego dwóch z placówki przy Nowosolskiej. Od początku marca przetestowano tam 33 osoby z Junikowa, z czego 11 miało pozytywny wynik badania.
- Służba więzienna nie testuje co dwa, co pięć dni całej populacji siedemdziesięciukilku tysięcy osadzonych w kraju. Z zarzutów pani mediator tak wynika, jakby właściwie to osoby pozbawione wolności miały być testowane no nie wiem, co dzień - dwa - tydzień - Mówi Marcin Błaszczyk z Aresztu Śledczego w Poznaniu.
Marcin Błaszczyk z Aresztu Śledczego w Poznaniu dodaje, że osadzonym dwa razy dziennie mierzy się temperaturę. Sprawa trafiła już do Rzecznika Praw Obywatelskich, który Krajowemu Mechanizmowi Prewencji Tortur zlecił kontrolę w placówce.