Wywiad

Od 10 lat w jednym sztabie WOŚP. Poznaj historię wyjątkowego wolontariusza z Poznania. „Jestem wdzięczny, że mogę brać udział w czymś takim”

2025-01-24 7:34

Bartosz Kaczmarek od 2015 roku angażuje się w działania na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w sztabie przy Politechnice Poznańskiej. Zobaczcie, jak zaczęła się jego przygoda z pomaganiem. Później następnie koniecznie sprawdźcie galerię zdjęć, którą otrzymaliśmy dzięki uprzejmość Bartka.

Dlaczego zaangażowałeś się w pomoc i WOŚP?

Moja przygoda z WOŚP rozpoczęła się właściwie wtedy, gdy urodzili się moi bracia, ponieważ korzystali oni ze sprzętu z „czerwonym sercem”, który znajdował się w szpitalu. Natomiast moja bezpośrednia działalność przy Sztabie WOŚP, rozpoczęła się z chwilą przyjścia na studia. Gdy jedna z koleżanek, która działała w Samorządzie Studentów Politechniki Poznańskiej, zapytała się czy chciałbym przyjść i pomóc w sztabie.

Od kiedy dokładnie jesteś w sztabie Politechniki i jak to się zaczęło?

Na początku nie maiłem pojęcia, jak to wygląda w praktyce i jak zacząć. Natomiast, gdy przybyłem do biura samorządu, to przyłączyłem się do organizacji finału w 2015 roku. Wtedy finał WOŚP odbywał się przy Politechnice Poznańskiej w „Tropsie”, między akademikami.

Pamiętam jakby to było wczoraj. Pierwsze spotkanie organizacyjne, podczas którego składaliśmy puszki i ustawialiśmy wszystkie stanowiska. Jako jeszcze świeżo upieczony student, spotkałem cudowną energię ludzi wokół. Tę atmosferę wspominam do dzisiaj. Pamiętam także moją pierwszą złożoną puszkę oraz to, jak szykowaliśmy wtedy pakiety dla wolontariuszy. W tamtym okresie mieliśmy ponad 850 pakietów i blisko 900 puszek, które potem ułożyliśmy w piramidę. To było moje pierwsze zetknięcie się z WOŚP od „kuchni”.

W dzień finału o godzinie 6:00 zostałem pokierowany do punktu gastronomicznego, który wydawał ciepłe posiłki i przekąski od partnerów dla wolontariuszy. W ten sposób rozpoczął się mój WOŚP i moja przygoda ze stanowiskiem gastronomicznym, które mam w sercu do dzisiaj.

Czym będziesz zajmował się podczas tegorocznego finału?

Nadal będę działać w strefie gastronomicznej. Pasja do tego, żeby zobaczyć uśmiech na twarzach ludzi, którzy dostają ciepły posiłek, jest ponad wszystko. Oprócz tego, działam jeszcze w pomocy doraźnej w „teamie sponsorów”, gdzie pozyskujemy partnerów, którzy chcieliby wesprzeć WOŚP i nasz sztab.

Oprócz tego, jak co roku, będę dbał o to, by „nasze skrzaty” – wolontariusze, którzy są u nas w sztabie, mieli co jeść i co pić przy stanowiskach. Na pewno będę też brał udział w liczeniu pieniędzy z puszek. W trakcie liczenia, uwielbiam słuchać historii ludzi o tym gdzie byli, jak kwestowali czy przydarzyło im się coś ciekawego. Czasami ludzie zbierają pieniądze w grupach i przebierają się w postaci z książek itd. Takich historii jest ogrom!

Czy masz jakieś ciekawe wspomnienia związane ze swoją długoletnią działalnością charytatywną?

Pamiętam, że podczas mojego pierwszego WOŚP, podeszła do mnie dziewczyna, która podobnie jak ja, pierwszy raz kwestowała. Jeśli mnie pamięć nie myli, miałem na sobie czapkę z długimi uszami, w które można było sobie schować dłonie, i ja paradowałem w niej przez cały finał WOŚP. Ta dziewczyna, która do mnie podeszła, zapytała czy mogłaby zrobić sobie ze mną zdjęcie, bo dawno nie spotkała tak miłej osoby. Wiem doskonale, że kwestuje ona do dzisiaj. To wspomnienie tak zapadło jej jak i mi w pamięć, że każdego roku od 10 lat widzimy się na finale WOŚP.

Kolejne wspomnienie jest związane z pieskami. Pamiętam osobę, która przyszła do nas z cudownym goldenem retrieverem i mam z nim pamiątkowe zdjęcie. Wspaniałe czasy!

Jak przygotowujecie się do WOŚP?

Zaraz po ogłoszeniu hasła WOŚP, które każdego roku przekazuje Jurek Owsiak, zaczynają się nasze działania. Najpierw przechodzimy do rejestracji sztabów w głównej siedzibie WOŚP. Wtedy zostaje nam przydzielony numer identyfikacyjny sztabu, liczba wolontariuszy, którzy będą mogli kwestować oraz sposób w jaki będą mogli kwestować. Część wolontariuszy ma możliwość kwestowania z puszkami, a inni otrzymują jeszcze terminal do płatności zbliżeniowej itd.

Po rejestracji, wśród studentów, którzy działają w Samorządzie Politechniki, rozpoczyna się rekrutacja, na poszczególne stanowiska. Są to osoby odpowiedzialne za konkretne zadania: logistyka, partnerzy, media etc.

Później rozpoczyna się rejestracja wolontariuszy. Tutaj zaczynają działać samorządowcy i zaufane osoby, które działały w latach poprzednich. W tym samym czasie, odbywa się już pozyskiwanie partnerów i pierwsze ogłaszanie aukcji w internecie. Na tym etapie zaczynają się też pierwsze prace logistyczne.

Największy wysiłek przypada na dwa tygodnie przed finałem WOŚP. Ponieważ wtedy musimy zorganizować logistycznie transporty i omówić wiele kwestii z partnerami. W tym czasie organizujemy też magazyn na uczelni.

Ostatni tydzień to intensywna praca wolontariuszy. Na tym etapie sklejamy puszki, komponujemy pakiety, przygotowujemy się do wielu wydarzeń na przykład bieg „Policz się z cukrzycą”.

Później sam dzień finału. My jesteśmy w sztabie już od godziny 5 nad ranem, musimy być gotowi, by od 6 rano rozdawać puszki wolontariuszom.

Jakie emocje odczuwasz podczas przygotowań do WOŚP?

Zawsze jest ta sama pozytywna energia. Każdy WOŚP, który się kończy, wywołuje u mnie mieszaninę emocji: rozczarowanie – bo to już koniec, ekscytacja – bo udało się zebrać daną kwotę dla dzieci i seniorów oraz poczucie dumy z tego co się osiągnęło, ponieważ pomimo upływu lat, ludzie chcą nadal pomagać i to dobro w ludziach się widzi, szczególnie podczas finału.

Nie ma lepszego dnia dla wolontariusza od tego, gdzie może obserwować blisko 1000 osób działających w jednym sztabie, gdzie w akcji biorą udział ludzie pełni radości, uśmiechu. I nieważne jaka jest pogoda, oni z uśmiechem kwestują i przekazują go drugiemu człowiekowi, a na końcu mówią: „super że jesteście”! W takich sytuacjach jak teraz, kiedy o tym opowiadam, to się wzruszam. Jestem wdzięczny, że mogę brać udział w czymś takim.

Czy masz jakieś pamiątki, przedmioty, które gromadzisz po każdym finale WOŚP?

Każdego roku zabieram do domu minimum jedną koszulką z napisem „Sztab”. To jest taki nasz znak charakterystyczny. Dodatkowo zawsze zabieram też identyfikator. W domu mam takie specjalne miejsce, gdzie kolekcjonuję wszystkie swoje pamiątki z wielu akcji charytatywnych, w których biorę udział, a wśród nich jest także WOŚP. Kolejną pamiątką jest dla mnie też fotografia z panią od jednego z naszych partnerów. Co roku robię sobie z nią pamiątkowe zdjęcie.

Nawiązałeś przyjaźnie, podczas Twojej wieloletniej działalności w WOŚP?

Tych przyjaźni jest ogrom! Niektórzy przychodzą do mnie i pytają czy będę też za rok, bo beze mnie WOŚP nie będzie taki sam. Nawiązałem wiele znajomości i przyjaźni, które choć czasami są okazjonalne, bo widzimy się kilka razy w roku, to wiem że trwają i że zawsze mogę na tych ludziach polegać.

Dziękuję za rozmowę!

Bartosz Kaczmarek – społecznik, wieloletni wolontariusz WOŚP

Poznaniak od 10 lat w jednym sztabie WOŚP. Zobacz wspomnienia z WOŚP: