„Robimy to co kochamy, czyli jedzenie”
Ceny prądu gwałtownie idą w górę, co może okazać się kosztownym problemem, zwłaszcza dla małych lokalnych restauracji. – Ostatnie lata nam restauratorom mocno dały w kość. Podwyżek cen prądu jeszcze nie odczułem, aczkolwiek wiem już, że mogą być one dwukrotnie wyższe. I jeśli faktycznie będę musiał płacić podwójnie to całkiem możliwe, że będę zmuszony zwinąć biznes. Choć rzeczywistość nie zapowiada się kolorowo, to nadal jeszcze liczę, że jakoś to przetrwamy i dalej będziemy czerpać przyjemność z karmienia ludzi – wyznaje Bartosz Dokuczał, menadżer restauracji Pod nosem. – Boję się, że faktycznie prowadzenie w obecnym czasie knajpy się nie opłaca, ale trudno teraz się wycofać i zacząć robić coś innego, gdy już włożyło się tu swoje serce. Robimy to co kochamy, czyli jedzenie i nie pozostaje nic innego jak walczyć – dodaje.
Wysokie rachunki i mała liczba klientów
Remont na poznańskim Starym Rynku trwa w najlepsze, a restauracje świecą pustkami. Poznaniacy jak i turyści omijają tę część miasta i trudno im się dziwić, rynek przypomina jeden wielki plac budowy, na którym dość łatwo wpaść w dziurę lub zostać przejechanym przez koparkę. – Przebudowy na rynku mają bardzo duży wpływ na ilość gości, jaka odwiedza nasz lokal. Jest ich oczywiście znacznie mniej i póki remont będzie trwał nic w tej kwestii się nie zmieni. Na obecną chwilę czekamy na rachunki do zapłaty, co mogę więcej powiedzieć. – mówi Adam, menadżer restauracji Wiejskie Jadło.
– Rachunki wzrosły i spodziewamy się, że będzie jeszcze gorzej. Planujemy założyć panele słoneczne, aby choć trochę zmniejszyć koszty, ale i one nie są w stanie w pełni rozwiązać naszego problemu. Otworzyliśmy restauracje z początkiem pandemii i już wtedy było ciężko, ale faktycznie ilość klientów zmniejszyła się, gdy rozpoczęto renowację rynku i jego okolicy – informuje Izabela Zawal, właścicielka restauracji Kamea.