- W marcu 2023 roku w Trzemesznie znaleziono zwłoki uduszonej suczki Haidi, porzuconej w worku w przydrożnym rowie.
- Początkowo do winy przyznała się partnerka właściciela psa, ale później wycofała zeznania, co doprowadziło do umorzenia śledztwa.
- Dzięki odwołaniu TOZ i analizie danych logowania telefonu, sprawa wróciła do sądu, który uznał Przemysława S. za winnego zabójstwa Haidi.
- Przemysław S. został skazany na rok i osiem miesięcy więzienia, otrzymał 15-letni zakaz posiadania zwierząt oraz musi zapłacić 15 tysięcy złotych na cele ochrony zwierząt.
- Więcej informacji znajdziesz na eska.pl.
Tragedia w Trzemesznie. Haidi nie miała szans
W marcu 2023 roku w przydrożnym rowie w Trzemesznie odnaleziono ciało uduszonego psa. Była to suczka Haidi, której łapy związano metalową linką, a wokół szyi zaciśnięto smycz. Zwłoki wrzucono do jutowego worka i porzucono jak śmieci.
Od samego początku sprawa budziła emocje. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami z Gniezna natychmiast podjęło działania. Inspektorzy zlecili sekcję zwłok w Bydgoszczy i dodatkowe badania histopatologiczne. Wyniki były jednoznaczne – Haidi została uduszona celowo.
Śledztwo pełne zwrotów. TOZ nie odpuszczało
Początkowo do zabicia psa przyznała się partnerka Przemysława S., który mieszkał w domu, gdzie przebywała Haidi. Kobieta przyjęła zarzuty i wnioskowała o dobrowolne poddanie się karze. Po miesiącu jednak wycofała swoje zeznania. W efekcie śledztwo zostało umorzone z powodu braku wykrycia sprawcy.
Mimo tej decyzji TOZ nie zrezygnował. Inspektorzy odwołali się od postanowienia, argumentując, że dowody wciąż wskazują na osobę z najbliższego otoczenia zwierzęcia. Kluczowe okazały się dane logowania telefonu Przemysława S. – obecnego w miejscu odnalezienia zwłok. Sprawa wróciła do sądu.
Sprawiedliwość po miesiącach walki
Sąd Rejonowy w Gnieźnie nie miał wątpliwości: Przemysław S. jest winny. Mężczyzna usłyszał wyrok roku i ośmiu miesięcy bezwzględnego więzienia. Ponadto sąd orzekł 15-letni zakaz posiadania zwierząt i 15 tysięcy złotych na cele ochrony zwierząt.
Dla TOZ to nie tylko wyrok – to symboliczny moment walki o prawa zwierząt. Inspektorzy podkreślają, że Haidi nie była tylko psem. Była istotą czującą, kochaną, która miała dom. Jej dramat i tragiczna śmierć nie zostały zapomniane.
Sprawę prowadzili – całkowicie bezpłatnie – prawnicy z kancelarii Sadowska & Stachowiak. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
