Wojna w Strefie Gazy. Ewakuacja szpitala
- Problemem nie są lekarze, tylko pacjenci. Jeśli tam zostaną, umrą, a jeśli ich przeniosą, umrą po drodze. To jest problem. Mówimy o około 700 pacjentach – powiedział stacji CNN dyrektor generalny resortu zdrowia Munir al-Bursz. Dodał, że teren szpitala zaczęły natomiast opuszczać niektóre osoby i rodziny przesiedlone ze swoich domów. Według lekarzy w placówce chroniło się kilka tysięcy osób.
Al-Bursz oświadczył, że nakaz ewakuacji nie był uzgodniony z żadną agencją humanitarną, taką jak Czerwony Krzyż. Brak tego rodzaju koordynacji wywołuje jego zdaniem obawy o bezpieczeństwo i wykonalność przenoszenia tak dużej liczby pacjentów, pośród których wielu jest w stanie krytycznym.
Polecany artykuł:
Ewakuacja szpitala w Strefie Gazy. Bezpieczne korytarze ewakuacji
Wcześniej w poniedziałek siły izraelskie ogłosiły, że bezpieczny korytarz ewakuacji cywilów z północnej części Strefy Gazy został ponownie otwarty. Rzecznik armii Richard Hecht oświadczył, że szpitale Rantisi i Al-Nasr na północy strefy zostały już prawie całkowicie ewakuowane.
Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża przekazał w niedzielę CNN, że nie może potwierdzić ewakuacji żadnej z osób ze szpitala Al-Szifa.
Władze Izraela twierdzą, że pod tym największym szpitalem w Strefie Gazy znajdują się tunele mieszczące centra dowodzenia, składy broni i oddziały bojowników Hamasu. Źródło w amerykańskiej administracji przekazało stacji CNN, że Hamas utworzył pod szpitalem ośrodek dowodzenia i używa paliwa przeznaczonego dla placówki.
W poniedziałek agencja Reutera poinformowała, że izraelskie wojsko jest już u bram szpitala. Według palestyńskich władz od soboty jest on nieczynny z powodu braku zasilania.
Brak prądu w szpitalu Al-Szifa w Strefie Gazy. Umierają noworodki
39 noworodków trzeba było przenieść z inkubatorów i położyć do normalnych łóżek. To efekt braku zasilania w szpitalu Al-Szifa w Strefie Gazy. Noworodki są pod opieką wyczerpanych psychicznie i fizycznie lekarzy.
Na zdjęciach opublikowanych przez Reutera widać drobne noworodki leżące po kilka na jednym na łóżku. Część owinięto w zielony materiał, by pomóc im utrzymać temperaturę ciała. - Wczoraj miałem 39 dzieci, a dzisiaj mam 36. Nie wiem, jak długo wytrzymają. Mogę stracić kolejne dwa dziś albo w ciągu jednej godziny – powiedział w wywiadzie telefonicznym zajmujący się nimi lekarz, dr Mohamed Tabasza.
Wcześniaki, które ważą mniej niż 1,5 kg, a w niektórych przypadkach zaledwie 700-800 gramów, powinny leżeć pojedynczo w inkubatorach, gdzie temperatura i wilgotność może być regulowana w zależności od ich indywidualnych potrzeb.
- Z powodu braku zasilania w weekend musiano je jednak przenieść na zwyczajne łóżka – przekazał Tabasza. Dzieci umieszczono jedno obok drugiego, otoczone paczkami pieluch, kartonami z gazą i plastikowymi torbami. - Nigdy nie przypuszczałem, że położę 39 dzieci obok siebie na łóżku, każde z inną chorobą, przy takim poważnym niedoborze personelu medycznego, mleka – powiedział Tabasza.
Według niego noworodkom jest za zimno, a temperatura nie jest stabilna z powodu braków prądu. Nie ma środków zapobiegania infekcjom, więc dzieci, które nie mają wykształconej odporności, przekazują sobie nawzajem wirusy.
Personel nie jest w stanie zgodnie ze standardami sterylizować mleka i butelek. W związku z tym niektóre noworodki zaraziły się zapaleniem żołądka i cierpiały z powodu rozwolnienia i wymiotów, co wiąże się z ryzykiem odwodnienia. - Są w bardzo złej sytuacji i będą powoli zabijane, o ile nie nastąpi czyjaś ingerencja, by tę sytuację poprawić – powiedział inny lekarz opiekujący się noworodkami, dr Ahmed El Mochallalati.