Wypożyczalnie ubrań miały sprawić, że branża odzieżowa stanie się bardziej ekologiczna. Po co kupować nowe ubrania i kreacje znanych marek, skoro można je wypożyczyć? Taka była wizja na „sharing economy” w świecie mody.
Wypożyczalnia ubrań okazała się wielką klapą. Dlaczego?
Liderami tej branży są firma Rent the Runway i jej największy rywal Stitch Fix. Swoje wyroby wypożycza również wiele marek, między innymi Marks & Spencer czy Asos - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Od wielu lat wypożyczalnie ubrań były na topie. Miłośnicy mody - zamiast kupować ubrania od znanych projektantów - z chęcią je wypożyczali.
Co jeszcze dawały wypożyczalnie? Sprawiały, że luksus stał się bardziej dostępny. Nie trzeba za wiele dodawać, z pewnością każdy wie, że na kupno takich wyrobów jak torebki Chanel, Louis Vuitton czy Gucci mogą pozwolić sobie tylko nieliczni. Teraz branża wypożyczalni ubrań przechodzi kryzys i spowolniene. Jak dodaje "Rzeczpospolita", wskazują na to kłopoty firm Rent the Runway i Stitch Fix, którym przyjrzał się niedawno „Wall Street Journal”.
Wiele wypożyczalni działa na zasadzie miesięcznych subskrypcji, które w ramach danej ceny uprawniają klientów do wypożyczenia określonej liczby ubrań. W dobie inflacji i niepewności ekonomicznej wiele osób zrezygnowało z regularnego wypożyczania ubrań, bo uważa je za niepotrzebny wydatek - wyjaśnia "Rzeczpospolita". Czy branża wypożyczalni ubrań upora się z kryzysem?