Jak informowaliśmy Was wcześniej, Zespół Szkół Mechanicznych im. Komisji Edukacji Narodowej w Poznaniu znajduje się na ulicy Świerkowej 8. Kilka dni temu pewien internauta poruszył kwestie funkcjonowania tej placówki - szkoła działa w systemie dwuzmianowym (lekcje poranne i popołudniowe). W tej sprawie skontaktowaliśmy się z dyrektorką szkoły - panią Małgorzatą Nawojczyk-Bolewską, która wyjaśniła nam kilka kwestii.
ZSM im. KEN w Poznaniu: tutaj lekcje trwają od rana do wieczora
Jak z pewnością pamiętacie, pani dyrektor oznajmiła, że szkoła działa w trybie dwuzmianowym od lat i przy niemal 1500 uczniów, nie da się dogodzić każdemu.
To jest temat, który co roku się powtarza i co roku mówię to samo, bo nie ma innych przyczyn, jak tylko i wyłącznie: nadmiar uczniów w szkole. Mamy 1500 uczniów. Plan, który mamy od rana do wieczora wynika z podziału na grupy. Ponieważ mamy i branżową szkołę i technikum, a to są i pracownie i praktyki miesięczne, praktyki w ckp-ie, także tutaj musimy to bardzo równomiernie rozłożyć. Ponadto jeśli chodzi o nauczycieli zawodu, jak wiemy jest to problem odwieczny, ponieważ są to nauczyciele uczący w wielu szkołach nie tylko w mojej, więc muszę dostosować też plan do nich, abyśmy mogli mieć w szkole specjalistów i fachowców, którzy będą kształcić naszą młodzież - powiedziała nam dyrektorka szkoły.
Rodzice są innego zdania. "Decyzje podejmowane przez szkołę mogą prowadzić do poważnych problemów w przyszłości"
Jednak kilka dni temu napisała do nas mama jednego z uczniów ZSM im. KEN, która rzuciła nowe światło na sprawę. Kobieta oznajmiła, że jest rodzicem dziecka uczęszczającego do klasy z Oddziałem Przygotowania Wojskowego (OPW) i nie zgadza się z decyzją pani dyrektor.
W mojej ocenie, decyzje podejmowane przez szkołę, które dotyczą tej klasy, są dalekie od racjonalnych i mogą prowadzić do poważnych problemów w przyszłości. Przede wszystkim, chciałabym zwrócić uwagę, że w wyniku odejść maturzystów i rekrutacji do klas pierwszych, liczba uczniów w szkole zmniejszyła się o cztery klasy. Jednak najbardziej niepokojący problem dotyczy klasy OPW, która działa pod patronatem 12. Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Aby dostać się do tej klasy, uczniowie musieli zdać egzamin sprawnościowy, co było wynikiem wieloletnich treningów sportowych, nierzadko w profesjonalnych klubach. Teraz, w wyniku decyzji szkoły, zostali oni pozbawieni możliwości dalszego treningu i startów sportowych. To absurdalne podejście do edukacji, które nie tylko ignoruje, ale wręcz niweczy ich wieloletnie wysiłki - wyjaśnia nam rodzic jednego z uczniów.
To jednak nie wszystko. Czytelniczka wyjaśniła nam, że wojsko, które teoretycznie powinno nadzorować funkcjonowanie klasy OPW, w rzeczywistości nie angażuje się w sprawowanie nadzoru nad realizacją kluczowych dla tej formy kształcenia elementów, jakim jest sprawność fizyczna. Kobieta ma zastrzeżenia do rzekomych udogodnień oferowanych przez placówkę.
Szkoła nadal na swojej stronie informuje o "preferencyjnych warunkach w zakresie naboru na akademie wojskowe", ale jak uczniowie mają się do tych akademii dostać, jeśli kluczowy egzamin sprawnościowy, stanowiący jeden z najważniejszych elementów rekrutacji, jest dla nich praktycznie nieosiągalny? Brak możliwości regularnych treningów fizycznych w znacznym stopniu obniża ich szanse na pozytywne wyniki tego egzaminu. Kolejnym problemem jest brak możliwości rozwijania jednej z najważniejszych umiejętności wojskowych – pracy zespołowej. Uczniowie klasy OPW nie mają obecnie okazji uczestniczyć w zajęciach sportowych w grupach, co ma szczególne znaczenie w przypadku gier zespołowych, gdzie współpraca i koordynacja działań jest kluczowa. Nawet gdyby uczniowie zdecydowali się na samodzielny trening, brak możliwości współpracy w grupie, zwłaszcza w kontekście treningów przedpołudniowych, czyni te wysiłki znacznie mniej efektywnymi. Wszystkie te decyzje są sprzeczne z ideą kształcenia w ramach Oddziału Przygotowania Wojskowego. Pozbawianie młodzieży możliwości trenowania, startowania w zawodach i rozwijania umiejętności zespołowych sprawia, że cele tej klasy stają się nieosiągalne - napisała.
Szkoła odpowiada: "to nie jest ignorancja czy celowe działanie"
Jak sami widzicie w nadesłanej do nas wiadomości, a informacji przekazanych przez szkołę, jest kilka nieścisłości. Dlatego postanowiliśmy skontaktować się z osobami decyzyjnymi w szkole i zapytać o kilka kwestii.
Mieliśmy w czwartek zebranie z rodzicami, była tam pani dyrektor. Rozmawialiśmy, tłumaczyliśmy, przekonywaliśmy. Próbujemy ten plan "podnieść", żeby chociaż jeden dzień był od rana, ale to jest ogrom pracy, ponieważ jeżeli "przesuniemy" jedną klasę, to druga idzie "w dół". Mamy też dużo nauczycieli, którzy przyjeżdżają do nas z innych placówek i oni mogą pracować tylko popołudniami. Na pewno nie jest tak, że ze strony szkoły to jest ignorancja czy celowe działanie. Naprawdę rozmawiamy z rodzicami, byliśmy na zebraniu i tutaj temat jest w procesie. Jesteśmy w trakcie działań, by uczniowie chociaż jednego dnia zaczynali lekcje szybciej, by mieli szansę na zajęcia dodatkowe. Jednak to jest klasa, która w zeszłym roku, cały czas chodziła na rano - powiedziała nam wicedyrektorka szkoły, pani Lidia Torzewska-Kulas.
Ponownie zostaliśmy poinformowani o funkcjonującym tam systemie dwuzmianowym - o czym byli powiadamiani również rodzice (dzieci z pierwszych klas uczęszczają na rano). - Natomiast teraz, będąc w drugiej klasie, kończą o 18:20. U nas szkoła jest do 19:10, także też nie jest tak, że oni są ostatni w tej szkole. Mają taki plan że trzy razy są do 18:20 - dodała wicedyrektorka.
A co zarzutami dotyczącymi braku opieki wojska nad klasą OPW? Wicedyrektor zapewniła nas, że klasa jest pod nadzorem wojska...
- Mamy 50 klas i dla nich musimy ustalić plan. W tej chwili mamy lekcje od 7:10 do 19:10. Jest lepiej niż w ubiegłym roku, bo wtedy mieliśmy do godziny 20. Nie jest tak że my nie reagujemy na komunikaty od rodziców, staramy się działać i znaleźć rozwiązanie, ale ono nie będzie zadowalać każdego - podsumowała.
Co o tym sądzicie?