Szczytny cel i walka z żywiołem
Brytyjski wioślarz Michael Holt, pochodzący z Porthmadog w północnej Walii, chciał samotnie przepłynąć łodzią wiosłową Ocean Atlantycki, aby zebrać pieniądze dla organizacji charytatywnej zajmującej się zdrowiem psychicznym. On sam z przekonaniem mówił swoim przyjaciołom, że ma fizyczne i psychiczne zdolności, aby odbyć tę podróż. Mężczyzna cierpiał na cukrzycę typu 1.
Wyruszył w podróż skazaną na porażkę
Michael Holt przygotowywał się do przeprawy Oceanu Atlantyckiego przez dwa lata. W podróż liczącą 2942 mil, wyruszył 27 stycznia. Misja miała zająć od 40 do 110 dni. Mężczyzna wypłynął na łodzi o nazwie „True Blue”. Holt powiedział swoim przyjaciołom, że jest bardziej gotowy niż kiedykolwiek wcześniej, aby podjąć wyzwanie.
- Jestem niezwykle zmotywowany, bardzo zrelaksowany i wyważony. Cechuje mnie pewna śmiałość, ponieważ wiem, że mam zdolność, zarówno fizyczną, jak i psychiczną, aby zrobić to tak szalenie, jak to jest - opowiadał na jednym ze swoich nagrań, cytuje portal dailymail.co.uk.
Michael nagrywał wiele filmów i publikował je w sieci. Na jednym z nich pokazał jak przygotował łódź: obiekt miał GPS, panele słoneczne i reflektory radarowe, które przymocował do swojego statku.
Jak poinformował w zeszłym roku producent łodzi, na swoich stronach w mediach społecznościowych, Michael użył „jednej z oryginalnych prototypowych łodzi Rannoch R10” do przepłynięcia Atlantyku - relacjonuje portal dailymail.co.uk. Mało tego, firma podała, że Michael podróżował po rozległym oceanie po raz piąty, dodając, że przed przekazaniem go wioślarzowi, przeprowadzono „remont serwisowy i elektryczny” statku.
Dramat, który rozegrał się na Oceanie Atlantyckim. Zgubił wiosło, a łódź zaatakował... rekin!
Mężczyzna opublikował także kilka filmów, na których wiosłuje w ramach przygotowań do podróży. Dodatkowo udostępnił film przedstawiający cały zestaw, który ze sobą zabierał. Gdy już wyruszył, przez całą podróż publikował aktualizacje, jednak w pewnym wioślarz źle się poczuł, ale przekazał swoim przyjaciołom, że cierpi na chorobę morską.
Jednak to był dopiero początek tragicznej wyprawy. Był w drodze z Gran Canarii na Barbados, kiedy musiał zacząć walczyć z bardzo silnym wiatrem, dodatkowo stracił wiosło i skaleczył się w rękę, gdy silna fala „prawie wyrzuciła go za burtę”. Jednak największy dramat rozegrał się wtedy, gdy rekin zaatakował jego ster.
Gdy rodzina Michaela straciła z nim kontakt - powiadomiła lokalne służby ratownicze. Dwa dni później Holta, chorego na cukrzycę typu 1, znaleziono martwego w swojej kabinie. Mężczyzna przepłynął ponad 1100 km. Michael Holt był bardzo doświadcoznym wioślarzem, brał udział w wielu zawodach - jednak przyroda okazała się bezlitosna.