Każdy z tłumu kilkuset kucharzy w fartuchach, kelnerów i restauratorów - w punkcie podawczym złożył petycję do wojewody. Znalazło się w niej osiem ważnych dla branży postulatów.
Część naszych postulatów już teoretycznie ma być realizowana przez rząd, ale jak wiemy, diabeł zawsze tkwi w szczegółach. Dlatego apelujemy i postulujemy, usiądźmy razem, porozmawiajmy, znajdźmy wspólnymi siłami rozwiązanie. A wtedy wszystko będzie możliwe - mówi Piotr Konieczny, restaurator ze Starego Rynku.
Branża gastro chce między innymi umorzenia jednej czwartej dotacji z Polskiego Funduszu Rozwoju, zwolnienia pracodawców i pracowników z ZUSu na pół roku, oraz zdublowania pomocy, którą firmy gastronomiczne dostały wiosną, czy wstrzymania wymiany kas fiskalnych do końca przyszłego roku.
Sytuacja jest dramatyczna, słyszymy tylko jakieś same obietnice, a potem się okazuje, że to pic na wodę, fotomontaż. Jesteśmy zdesperowani.
Staram się robić jakieś przetwory, wstaję nad ranem i piekę chleby, rozwożę je później po mieście. Kombinuję jak mogę.
Finansowo jestem zabezpieczony, może na dwa miesiące. Później będzie trzeba poszukać jakiejś nowej pracy - mówią poznaniacy z branży gastro.
Teraz lokale gastronomiczne mogą wydawać jedzenie jedynie na wynos - i tylko do 22. Jak mówią restauratorzy, to daje zaledwie kilka procent ich dotychczasowego obrotu.