Tylko u nas

Grzyby są jego pasją. W poszukiwaniu najciekawszych gatunków latał na Majorkę, Seszele czy Kaukaz! Przeczytajcie moją rozmowę z Piotrem Grzesiem

2024-10-10 8:33

Swoją pasją inspiruje innych, jak sam mówi: w zbieraniu grzybów najlepsza jest nieprzewidywalność. Potrafi spędzić nawet dziewięć godzin w lesie, by odnaleźć wymarzony gatunek lub po prostu... pobyć na łonie natury. Jest leśnikiem i miłośnikiem przyrody. Przeczytajcie moją rozmowę z Piotrem Grzesiem, autorem bloga "Grzybów znawca".

Kiedy odkryłeś, że uwielbiasz zbierać grzyby?

Moja pasja do zbierania grzybów została zaszczepiona już w dzieciństwie. Rodzice spacerowali ze mną po lesie i ja robię tak samo z moją córką, która od małego była ze mną na różnych leśnych wycieczkach. Ale to owocuje tym, że już jako pięciolatka widziała gatunki grzybów, których niejeden grzybiarz, by pozazdrościł.

Jakie to są gatunki?

Na przykład borowik królewski. Pamiętam, jak byłem dzieckiem, a ojciec kolekcjonował atlasy grzybów - i tam na okładce oraz w kilku innych zbiorach – pojawiał się właśnie taki gatunek kolorowego, pięknego borowika. Zastanawiało mnie to przez większość życia, gdzie on rośnie, czy w Polsce czy w Wielkopolsce i żyłem z takimi pytaniami długie lata, w końcu go zobaczyłem.

Gdzie najczęściej chodzisz na grzyby?

Rzadko chodzę na grzyby w rozumieniu zbierania. W tej chwili moje hobby polega na szukaniu rzadkich grzybów, fotografowaniu ich i prowadzeniu bloga o takich grzybowych ciekawostkach. Dlatego potrzebuję różne, czasami bardzo specyficzne siedliska przyrodnicze. Więc nie powiem tak, że mam jeden las, w którym chodzę, ponieważ nie byłbym w stanie w ten sposób realizować swojej pasji. Interesuje mnie mozaika różnych siedlisk. Kiedyś bardzo dużo jeździłem po to w góry: wszystkie góry polskie, słowackie, czeskie. Później zacząłem jeszcze dalsze podróże, nawet trzy lata z rzędu jeździłem na Majorkę na grzyby. Tam wapienie i góry Majorki zaskoczyły mnie kiedyś gatunkami rzadkich borowików szatańskich - w setkach mogłem je tam liczyć, a u nas są one rzadkością. Zwykle w takich miejscach, które się kojarzą z rajem turystycznym np. Seszele czy Mauritius, to ja długie kilometry tam chodzę i biegam po tamtejszych lasach tropikalnych, szukam grzybów i przyrodniczych ciekawostek. Dlatego jeżdżę coraz dalej: w Alpy, na Kaukaz, na różne wyspy i do dżungli, żeby w swoim życiu zobaczyć jak najwięcej gatunków grzybów. Z kolei ludzie z Poznania, jeżdżą najczęściej w lasy nowotomyskie i do Puszczy Noteckiej lub Puszczy Zielonki i to jest sensowe, jeśli chcemy jechać na takie standardowe grzybobranie.

Czy grzyby rosną cały rok?

Z reguły w Polsce było tak, że wrzesień był grzybowy, ale teraz lato się przeciąga z długotrwałą suszą i bezgrzybiem. Dlatego teraz wychodzi na to, że dla grzybiarzy, którzy nie szukają grzybów zimowych, wiosennych czy innych, to najlepszym miesiącem na zbiory jest październik. Właśnie teraz pojawił się prawdziwy wysyp różnych grzybów. Trwa masowy szał na prawdziwki i podgrzybki.

Czy znalazłeś jakieś gatunki grzybów, które są bardzo rzadko spotykane albo takie, które praktycznie nie występują na danym terenie?

Na tym polega moje hobby, na wyszukiwaniu takich rzadkich gatunków czy chronionych. Czasami to nie ja znajduje, tylko ktoś mi alarmuje, żebym przyjechał zobaczyć, co to za gatunek grzyba, a czasami mam szczęście i znajduję nietypowe gatunki nawet w drodze do pracy. Ostatnio znalazłem drobnołuszczaka pomarańczowoczerwonego. Jest to grzyb rzadko spotykany, czasami widuję też piękne gwiazdosze. W Wielkopolsce widziałem też chyba jedyne w tej chwili, znane stanowisko krwistoborowika szatańskiego. Niektóre grzyby są w jednych miejscach pospolite, a w innych rzadkie. Na przykład, jak poleciałem na Cypr, to u nich rzadkością jest grzyb, który u nas często występuje – bardzo trujący i zabójczy – muchomor zielonawy. Na Cyprze uchodzi za wielką rzadkość, a u nas rośnie. Z kolei tam dość łatwo przyszło mi znalezienie gąski wielkiej, która w Polsce jest rzadkością.

Do ciekawych grzybów, które są dla mnie niespodzianką, zdecydowanie należy złociec czerwonawy. Jest to przykład grzyba, który by rosnąć wymaga innego gatunku grzyba murszaka rdzawego, na którego grzybni złociec pasożytuje.

Skąd czerpiesz wiedzę o grzybach?

Internet może się wydawać mało fachowy, ale tak naprawdę jest świetnym narzędziem do poznawania grzybów. Jedna osoba może przejść codziennie, jak się zaweźmie, 30-50 kilometrów. Jest to cały dzień chodzenia po lesie. Natomiast w Internecie korzystam z doświadczeń wielu osób, które chodzi w swoich miejscach, robią zdjęcia i wrzucają swoje znaleziska na grupy grzybowe. Na tych grupach, gdzie są tysiące osób, czasami jestem wzywany jako ekspert, a czasami sam sobie przeglądam te grupy i widzę mniej więcej, jakie gatunki aktualnie rosną. Dlatego sytuacja grzybowa to praca setek tysięcy osób. Jestem członkiem Polskiego Towarzystwa Mykologicznego, jestem leśnikiem, mam kontakt z wieloma specjalistami, ponieważ to właśnie współpraca daje najlepsze efekty w tym hobby. Uważam, że poprzez grupy grzybowe i strony prowadzone przez fachowców, jest łatwiej i można pogłębiać tam swoją wiedzę.

Czy masz swój rekord? Ile czasu trwała Twoja najdłuższa wycieczka leśna?

U mnie szczęście w znajdowaniu grzybów polega na tym, że widziałem różne siedliska, ponieważ uprawiam różne sporty: bieganie, bieganie górskie czy kolarstwo górskie. Pokonuję długie dystanse, a wtedy, oprócz tego, że patrzę pod nogi i przed siebie, to rozglądam się na boki i nie jest dla mnie problemem przebiec kilkanaście kilometrów po górach, by rozejrzeć się co, gdzie rośnie. Gdy zauważę ciekawe i obiecujące siedlisko to tam szukam grzybów. Ostatnio szukając rzadkiego gatunku grzyba przeszedłem 26 kilometrów w 9 godzin i znalazłem tam „500” borowików i „500” rydzów, ale celem było znalezienie zupełnie innego gatunku grzyba, którego w końcu udało mi się doszukać, a te borowiki i inne bardziej pospolite gatunki grzybów, były tylko przy okazji.

Chodzisz do lasu, by znaleźć konkretny gatunek grzyba?

Tak, ale szerzej patrząc, idę do lasu, by pobyć w lesie i skupić myśli. Wszyscy mamy w sobie pierwotny instynkt poszukiwaczy. Wtedy rodzi się takie uczucie w człowieku, jak przy „gorączce złota”. Tego każdy grzybiarz doświadczył, że jeśli wejdzie gdzieś, gdzie jest mnóstwo kurek albo chodzi w lesie w poszukiwaniu prawdziwka i go nagle znajdzie to emocje rosną! Powiedzenie „emocje jak na grzybobraniu” jest z jednej strony ironiczne, ale z drugiej strony ma wiele wspólnego z prawdą, ponieważ zbieranie grzybów potrafi ludzi bardzo mocno ucieszyć. To jest całe piękno tego hobby – nie możemy zapłacić, wymodlić ani zażądać, a sukces czyli znalezienie upragnionego grzyba, nadejdzie tylko wtedy, gdy będziemy cierpliwi i kiedy przejdziemy, czasami wiele kilometrów. A sukcesy w grzybobraniu trzeba dosłownie wychodzić, a oprócz tego zdobywać wiedzę i doświadczenie. Dopiero wtedy, jak się splot zbiegu okoliczności i szczęścia zejdzie, to mamy swój sukces.

Od czego zacząłeś swoją przygodę?

Zaczynałem od wycieczek z rodzicami, gdzie zbieraliśmy podgrzybki, kurki i inne klasyczne grzyby, żeby mieć ich zapas na zimę. Jednak minęło kilka lat i zacząłem się zastanawiać, a te inne grzyby, to jakie są? Potem zacząłem się uczyć i szukać grzybów w innych lasach, górach i państwach... i tak to hobby się rozwinęło.

Łączysz swoją pasję z pracą?

Tak, jestem leśnikiem, aczkolwiek moja praca jest teraz biurowa. Kiedyś prowadziłem też wycieczki w Centrum Edukacji Przyrodniczo – Leśnej. W spacerach uczestniczyły dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. Praca jako przyrodnik, przewodnik po lesie – bardzo mi się spodobała i jest to element pracy leśników.

Co Cię najbardziej pasjonuje w zbieraniu grzybów?

Jest to nieprzewidywalne zajęcie, ponieważ nie ma dwóch takich samych grzybów. Przybierają one różne formy, kształty, czasami rosną tam gdzie się ich nie spodziewam. Szukanie grzybów zmusza do wychodzenia z domu, docierania w miejsca, gdzie podczas spaceru w ogólnie bym się na to nie zdecydował. Wychodzę w miejsca, których nie znam, po to żeby znaleźć coś, czego do tej pory nie widziałem.

Zdarza się, że wracasz z lasu rozczarowany, że nie znalazłeś tych gatunków, których szukałeś?

Nigdy nie jest to dzień stracony. Zwykły spacer, w poszukiwaniu grzybów (nawet jeśli ich nie znajdę) to są same zalety: ruch i dotlenienie, relaks, dzięki temu wracam z zupełnie inną energią. Poszukiwanie grzybów jest także wyłączeniem myśli od spraw bieżących. Nawet najmniej udany dzień w otoczeniu przyrody jest ciekawszy od najlepszego dnia w biurze.

Ile znasz gatunków grzybów?

Na jednych warsztatach, które ostatnio prowadziłem, też padło takie pytanie i uczestnicy prosili, abym doprecyzował czy znam 200 lub może 300 gatunków. Myślę, że znam więcej, ale nie potrafię powiedzieć dokładnie ile. Jednak trzeba pamiętać, że zwykły maślak występuje w kilkunastu gatunkach, tak samo jak pieczarka czy borowik. Jak to wszystko się rozdrobni na faktyczne gatunki, to myślę że liczba będzie dosyć duża, sądzę że jest to mocne kilkaset.

Z praktycznego punktu widzenia: jak wykorzystujesz grzyby, które nazbierasz?

Zbieram dla mojej rodziny tyle grzybów, ile jesteśmy w stanie zjeść. Wszyscy te grzyby jemy i lubimy, ale nadmiar nie jest nam potrzebny. Raz w tygodniu odmrażamy albo używamy suszonych. Resztę grzybów rozdaję lub zostawiam w lesie. Może się wydawać, że przynoszę tony grzybów, ale często jest to kwestia tylko jednego wyjścia.

Słyszałeś w swojej karierze absurdalne mity o grzybach?

Jest wiele mitów na przykład: grzyby trzeba gotować w cebuli lub to, że jak ślimak nadgryzł grzyba to znaczy, że nie jest trujący. Jednak wśród tych mitów jest zdecydowany „faworyt”. Sądzę, że większość ludzi wierzy lub słyszało o tym micie, że grzyby nie mają żadnych wartości odżywczych. Ta teza powstała z pewnością z braku dostępu do wiedzy. Grzyby to tylko smak i aromat, a nie mają żadnych właściwości pozytywnie wpływających na organizm. Jednak jak już wszyscy dobrze wiemy, jest to bzdura.

Grzyby plasują się między warzywami, a mięsem, Mają trochę białka, mają potas, fosfor, magnez, cynk, żelazo i wiele innych w tym ważny i rzadki selen. Jednak możemy przyjąć, że kiedyś ludzie przygotowując się na zimę nie mieli dostępu do sklepów, a mieli w spiżarniach zgromadzane produkty, które pomagały im przetrwać zimę, co jest kolejnym dowodem, na pozytywne właściwości grzybów. Teraz ludzie sobie o tym zaczynają przypominać. Są takie dwa duże ośrodki, gdzie moda na jedzenie grzybów w tej chwili wzrasta, czyli USA i Daleki Wschód. W Europie i Polsce również tak będzie, ponieważ jak kiedyś hodowana była tylko pieczarka i boczniak, tak teraz znacznie więcej gatunków grzybów próbuje się hodować i sprzedawać, więc z pewnością grzybów w diecie będzie więcej.

Czy masz jakieś rady dla początkujących grzybiarzy?

Najlepiej uczyć się o grzybach, od kogoś kto już się na nich zna. Sam prowadzę warsztaty, na których uczę rozpoznawania i zastosowania różnych gatunków oraz pokazuję, gdzie i jak tych grzybów szukać. Trzeba pamiętać, by nie zbierać zbyt młodych i zbyt starych owocników, ponieważ z młodymi łatwo o pomyłkę, a stare nie będą nadawały się do spożycia. Proponuję dobrze zapamiętać motto „grzyb niepewny to grzyb trujący” Musimy być w 100 procentach pewni tego, co zbieramy, tym bardziej jeśli będziemy tymi grzybami karmić innych ludzi. By grzybobranie się udało, to oprócz dobrego humoru do lasu, warto zabrać koszyk, nożyk, telefon z wgraną mapą i zapas wody i jedzenia.

Dziękuję za rozmowę!

Piotr Grześ. Z wykształcenia i zawodu leśnik, pracownik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu. Grzybiarz od urodzenia, członek Polskiego Towarzystwa Mykologicznego, klasyfikator grzybów, ale przede wszystkim miłośnik natury. Twórca bloga o grzybach na Facebooku "Grzybów znawca".