Protest kierowców Ubera i Bolta. Czego domagają się pracownicy?
W poniedziałek, kierowcy współpracujący z platformami Uber i Bolt zaplanowali ogólnopolski protest, zapowiadając, że w tym dniu nie wyjadą na ulice. Protest ma być wyrazem sprzeciwu wobec warunków pracy, niskich stawek i rosnących kosztów działalności, z którymi muszą mierzyć się kierowcy działający w sektorze przewozów osobowych. Protest jest oddolną inicjatywą i ma na celu zwrócenie uwagi opinii publicznej oraz decydentów na trudną sytuację tej grupy zawodowej.
Całej akcji przewodzi ukraiński kierowca Ubera Serhii Mykhailiuk, który na stronie openPetitions złożył petycję, pod którą podpisało się już blisko tysiąc osób. - Uber i Bolt pobierają od kierowców wysokie prowizje. Uber stosuje prowizję dynamiczną, sięgającą nawet 30-50% od opłaty za kurs pobieranej od pasażera. Ostatnio w Uberze i Bolcie spadły stawki dla pasażerów, przez co zarabiamy jeszcze mniej - tłumaczą organizatorzy.
Protest kierowców na Placu Wolności. Jak sytuacja wyglądała w Poznaniu?
Protest kierowców odbył się także na Placu Wolności w Poznaniu. - Jeżdżę na Uberze, jestem studentem i tak sobie dorabiam, żeby się utrzymać na studiach. Zebraliśmy się tutaj, żeby pokazać nasze postulaty, przedstawić ludziom ile zarabiamy realnie. Są to stawki często poniżej stawki minimalnej krajowej. Prowizja wzrasta w ostatnim czasie coraz więcej, nawet dochodzi do 50% często. Stawki za kilometr nie rosną, de facto czasem spadają. Od czasów pandemii są praktycznie takie same - mówi nam Piotr Lewiński, uczestnik protestu w Poznaniu.
Jak mówi nasz rozmówca wrastają koszty ubezpieczenia, koszty paliwa, koszty napraw, koszty wynajmu samochodu. Wzrosły koszty życia. Natomiast kierowcy zarabiają cały czas tak samo.- Chcielibyśmy po pierwsze zmniejszenia prowizji, po drugie podwyższenia stawek, noc poza miastem też, żeby wzrosła. My chcemy się zorganizować w związek zawodowy. Chcemy też uświadomić ludzi o tym, ile zarabiamy. To, że płacą na przykład 50 zł, to nie znaczy, że ja dostanę 50 zł, tylko 20 - dodaje Piotr Lewiński.
Kierowcy przedstawili dokładne wyliczenia. Według nich, jeśli klient płaci 72 zł, wówczas Uber zabiera połowę, 36 zł. Kierowcy zostaje 36 zł,z czego muszą zapłacić za paliwo, ubezpieczenie, wynajem samochodu. Dopiero to co zostaje, to faktyczny zarobek kierowcy.
Jak wyglądał protest kierowców Ubera i Bolta na poznańskim Placu Wolności? Zobaczcie zdjęcia!
