Poznańskie koziołki wracają do formy w Puszczykowie
Przyczyną wizyty w podpoznańskiej miejscowości jest awaria, do której doszło pod koniec maja. Od tego czasu koziołki nie mogą cieszyć mieszkańców i gości miasta. W Puszczykowie mają zostać wymienione łożyska oraz ma dojść do usunięcia luz w osiach. Serwisowi ma ulec również cały mechanizm koziołków. O sytuacji symbolu miasta informuje Muzeum Poznania.
Trwa rekonwalescencja koziołków, podczas której spędzą trochę czasu w urokliwym Puszczykowie. Nigdy nie wyjeżdżały z Poznania, więc wyobraźcie sobie towarzyszące tej podróży emocje. Pusto tu bez nich, ale to wszystko dla ich dobra. Nie można być takim pracoholikiem! Niebawem wrócą z nową energią, jak każdy po urlopie - przekazało Muzeum Poznania.
Koziołki opuściły Stolicę Wielkopolski po raz pierwszy w historii. A ta trwa od setek lat!
Pyrek i Tyrek, bo tak mają na imię lokalni bohaterowie. Pojawili się w Poznaniu w XVI wieku, przy okazji renesansowej przebudowy ratusza. Zegar miał być wyposażony w "urządzenie błazeńskie, mianowicie dwa koziołki, które mają się trykać przed każdym biciem godzin" Dlaczego trykają się akurat koziołki? Ma to związek z legendą. W momencie przebudowy ratusza miała odbyć się wielka uczta, z wieloma znamienitymi gośćmi. Głównym daniem tego wieczoru miał być udziec sarni, który niestety spadł z rusztu do ognia. Na pomysł uratowania uroczystości wpadł jeden z kuchcików, który przyprowadził dwa koziołki, które miały udawać sarninę. Koziołkom ten pomysł się specjalnie nie spodobał, więc postanowiły uciec na ratuszową wieżę. Nie wiadomo jak długo działa mechanizm koziołków. W 1675 r. uderzenie pioruna zniszczyło wieżę wraz z zegarem. Później legenda poznańskich rogaczy przycichła i powróciła dopiero w XX wieku. Od kiedy możemy je oglądać we współczesnej odsłonie. Trykały do maja tego roku, jednak Muzeum Poznania zapowiada, że powrót będzie szybki. Zostaje nam jedynie wyczekiwać, a w zasadzie nasłuchiwać powrotu Pyrka i Tyrka.